niedziela, 9 listopada 2014

Przepraszam



Drogi draniu! 

         Nigdy nie pisałem listów, ale tym razem się przełamałem. Właściwie, to nie wiem nawet jak to się robi, ale wybaczysz mi, prawda? Chciałem ci tylko opowiedzieć kilka rzeczy, które zaprzątają moją głowę.
  Wiesz, ostatnio zwolnili mnie z pracy, ale znalazłem nową. Zawsze mówiłeś, że jestem zbyt beztroski i wszystko mi łatwo przychodzi, no nie? Mój nowy szef jest bezdusznym, cynicznym, złośliwym dupkiem - dokładnie jak ty kiedyś. Pamiętam, jak kiedyś byłeś chamski wobec mnie, ignorowałeś, ciągle się sprzeczaliśmy.     I to było najśmieszniejsze.
    Szczerze cię nienawidziłem i nie mam pojęcia jakim cudem się zaprzyjaźniliśmy, a potem straciłem dla ciebie głowę. Pamiętasz jak wyznałem ci uczucia? Nie było to coś romantycznego czy słodkiego, ale spodobało ci się. Siedzieliśmy wtedy w parku na jednej z ławek. Wokół było biało od śniegu, który przedwcześnie spadł. Byliśmy tylko my sami. Jedynie towarzyszył nam księżyc, który delikatnie oświetlał nasze twarze. Pamiętam też, że tego dnia chodziłem podenerwowany, łatwo wybuchałem, ciągle na ciebie krzyczałem. 

A ty po prostu złapałeś mnie za ramiona, z tym swoim spokojem wymalowanym na twarzy. 
"Naruto, stało się coś? Dziwnie się dzisiaj zachowujesz, martwię się o ciebie."- tak mi wtedy powiedziałeś, delikatnie potrząsajac moimi ramionami.
A mnie momentalnie ścisneło coś w dołku. Nie chciałem cię nigdy stracić i to było najgorsze. Patrzeć na ciebie, gdy ty układasz sobie życie beze mnie.

"Przecież nic mi nie jest, po prostu mnie zostaw."- krzyknąłem, gwaltownie wstajac z ławki. Gdy chciałem już odejsć, ty złapałeś mnie za ramię, obracając tym samym w swoją stronę. W moich oczach lśniły łzy, a na twarzy był wymalowany ból. 
"Naruto, powiedz co sie dzieję." - zażądałeś, mocniej ściskajac mój nadgarstek. Wiedziałem, że nie odpuścisz. Wiedziałem, że muszę ci to powiedzieć. Teraz albo nigdy. 
"Kocham cię, do cholery, tak bardzo cie kocham"
Cały się telepałem.
  Gdy chciałem sie już wyrwać przyciągnąłeś mnie do siebie zamykajac w szczelnym uścisku. Nie mam pojęcia ile czasu tam staliśmy w kompletniej ciszy. Było tylko słychać nasze urywane oddechy. Gdy w końcu sie od siebie odsuneliśmy, od razu złączyłeś nasze usta razem. Twoja ręką opiekuńczo gładziła mnie po plecach, tym samym dając otuchy. Nawet nie wiesz jak się wtedy czułem. I nie mogę ci tego powiedzieć, bo nie da sie tego wyrazić słowami.

"Też cię kocham, głupku"
Szepnąłeś mi prosto w usta, opierając jednocześnie swoje czoło o moje. Jednak nadal czułem na sobie twój wzrok. Ten przeszywający, zimny, ciemny wzrok. Jednak w tej chwil on nie był taki, jak zawsze. Twoje oczy szczerze błyszczały, a na policzki wkradł się delikatny rumieniec.
Potem zaczęliśmy ze soba chodzić. 

     Teraz mogę ci już zdradzić dlaczego do ciebie piszę ten list. Minął już równo rok, odkąd ciebie tutaj nie ma. Pamiętasz jak mi obiecałeś, że zostaniesz? Już na zawsze?
  Zapisałeś to na kartce, bo wierzyłeś, że to ma większą moc. Ja też w to wierzyłem, a raczej chciałem wierzyć.
  "Będziemy już razem na zawsze."
Doskonale to pamiętam. Nadal noszę tą kartkę przy sobie. Wierzyłem, że będziesz dla nas walczyć, bo przecież obiecałeś. Dzień, w którym zaczęliśmy ze sobą chodzić, był jednym z najlepszych dni mojego życia, ale też tym najgorszym. To właśnie wtedy powiedziałeś mi o swojej chorobie.
  Tak, to było równo rok temu. Dwudziestego siódmego listopada.
    Z dnia na dzień coraz bardziej nikłeś. Nie poznawałem cię. Zrobiłeś się cichy, ale mimo to nadal się uśmiechałeś.
Musiałeś nadrobić miną za nas obojga, prawda?
Ale mi się to wcale nie podobało. Wiedziałem, że w końcu odejdziesz. Zostawisz mnie samego.
  Chciałem być silny, pokazać ci, że sobie radzę z tym wszystkim, ale to nie było takie proste. Zawsze starałem się być uśmiechnięty i wesoły, żebyś miał powód do kolejnego uśmiechu. Kochałem, gdy się uśmiechałeś, ale też tego nie rozumiałem. Przecież miałeś odejść z tego świata.
Miałeś wszystko zostawić.
Mnie zostawić.
Wiec dlaczego się uśmiechałeś? Nie było ci żal, że musisz tak szybko odejść? Nie bolało cię to?

  Z dnia na dzień ci się pogarszało.
    Pewnego dnia zacząłeś pluć krwią. Szybko pojechaliśmy do szpitala. Wtedy lekarz powiedział, że nie zostało ci dużo czasu.     Mimo tych słów ty ciągle się uśmiechałeś, mimo że ja płakałem, to uśmiech z twojej twarzy nie schodził.
   Leżałeś ledwo żywy w łóżku szpitalnym. Moja ręka kurczowo ściskała twoją. Ostatkiem sił dotknąłeś delikatnie mojego policzka, a w twoich oczach zalśniły pierwsze łzy. Wiedziałem wtedy, że to już koniec.
Umierasz.

"Sasuke, dlaczego? Dlaczego mimo tego co cię spotkało ty ciągle sie uśmiechasz? Nie jest ci żal, że odchodzisz? Nie boisz się tego?" Szepnąłem do ciebie, zaciskając oczy, z których ciekły łzy.
Ty otarłeś je delikatnie kciukiem. 

"To nie jest tak. Chciałem być silny za nas oboje. Wiedziałem, że mój czas zbliża się nieubłaganie. Już wtedy wiedziałem, że zostało mi tak mało czasu. Pamiętasz, gdy wyznałeś mi swoje uczucia? Byłem tak cholernie szczęśliwy. A wtedy ja ci tak bezdusznie wyznałem całą prawdę o chorobie. Czy to nie było egoistyczne? Mimo to, musisz wiedzieć, że kochałem cię odkąd pierwszy raz zamieniłeś ze mną słowo. Uśmiechałem się, aby ukryć smutek. Chciałem, żebyś się nie załamywał, żebyś żył dalej.
Żył beze mnie.
Nie chciałem być nadal tym egoistą, który cię tutaj trzyma. Dlatego się uśmiechałem. Abyś nie żałował, że umieram. Ale chyba mi nie wyszło, prawda? "
Zaśmiałeś się cicho, po czym twoja ręką zsunęła się z mojego policzka.
  Szybko otworzyłem oczy, od razu kierując swój wzrok na ciebie. Po twoich policzkach ściekały łzy. W końcu wiedziałem, że nie chcesz odchodzić. 

  "Sasuke, błagam cię, nie odchodź. Nie zostawiaj mnie samego, proszę cię"
 Szepnałem zrozpaczony, od razu ściskając mocniej twoją dłoń. 

  "Naruto, pamiętaj, że cię kocham. Bądź szczęśliwy. Proszę cię, zrobisz to dla mnie?"
 Z każdym słowem twój głos się coraz bardziej załamywał. Każde słowo wypowiadałeś, jakby sprawiało ci ogromny ból.

  Kiwnąłem jedynie głową, ocierając łzy, które ciekły mi po policzkach. Gdy to zobaczyłeś, przymknąłeś oczy, a ja wiedziałem, że to właśnie pożegnanie.
Że już odchodzisz.
 Z twoich ust nadal nie schodził uśmiech, a z oka wypłynęła jedna łza.
   Nagle poczułem za sobą  pisk, który wydobył się z maszyn , a ja już wiedziałem, o co chodzi. To cholerne ustrojstwo właśnie mi zakomunikowała, że zostawiłeś mnie samego.  Mimo że obiecałeś, odszedłeś.

    Chciałem o tym zapomnieć już nie raz, ale nigdy nie umiałem. Nie umiałem ułożyć sobie życia na nowo. Nie bez ciebie. Prawdą jest, że sobie nie radzę. Tak cholernie mocno tęsknie.
    Kochałem, kocham i będę cię kochać nadal.
 Rozumiesz, dupku?
 Tęsknie za tobą. Już nic nie jest takie same. Nawet poranna kawa nie smakuje tak, jak zawsze. Wieczorny spacer już nie jest taki sam. 
Odkąd odszedłeś z tego świata coś we mnie pękło. Nie umiem żyć pełnią życia. Obiecałem ci to, ale ja nie umiem. Po prostu nie umiem o tobie zapomnieć. 
Przepraszam.   

Naruto.                                                                      





















12 komentarzy:

  1. Kurde, to było świetne! Te wszystkie emocje, potrafisz wprowadzić czytelnika w historię, sprawić, że czytelnik przeżywa to wszystko wraz z bohaterami. Popłakałam się przy momencie, gdy Naruto i Sasuke są w szpitalu i Sasuke umiera. Brakowało mi jednak czegoś przy pisku maszyn, gdy chłopak umarł. Mam tylko to jedyne, cholerne zastrzeżenie: dodaj coś do tych piszczących urządzeń, abym płakała tutaj nieopanowanie przy czytaniu i będzie to najlepsze opowiadanie jakie czytałam w internecie ♥ Daję 100/10 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealny. *~~~~*

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się. :<
    Naruto taki smutaśny, Sasuke taki niebezduszny i kochany.
    Czegos takiego mi teraz prakowało.
    Ciarki mi po plecach przechodzą..
    Idealne. ;____;

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaczę. To jest cholernie dobre, potrafisz przelać te wszystkie uczucia. Jesteś genialna. Przez dugi czas nie mogłam pochamować płaczu. Daje 10000/10 ;___;

    OdpowiedzUsuń
  5. Popłakałam się prawie. ;_;
    Cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam się ;'(
    Cudowne,super piszesz ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam twoje opowiadania! Te uczucia które się w nich znajdują, na ogół nie poruszają mnie takie rzeczy, jednak przysięgam Ci, że dawno na moich policzkach nie splynelo tyle łez co przy czytaniu tego listu... Bardzo się cieszę że piszesz ;) nie przestawaj bo mało takich ludzi którzy mogą przekazać nam tyle emocji w tak krótkim tekście :) Pozdrawiam i liczę na dalsze opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po moich policzkach nigdy nie spływały łzy. Teraz też nie spłynęły, bo jestem kamieniem. Ale zrobiło mi się żal Naruto. Mimo, że nie przepadam za tym anime (przerwałam tak około 355 odc. Shippuuden'a), czytam ff i opowiadania yaoi o tej tematyce.

    Idę czytać dalej,
    Alice

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, świetnie piszesz dziewczyno!
    Przyjemnie się czytało i pierwszy raz miałam okazje czytać shota w wersji listu.
    Zapraszam do siebie, może Ci się spodoba: nieidealni-my.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. :'( *płaczę * jakie to cholernie wzruszające... i i i takie
    słodkie *smarka w husteczke *, zdecydowanie wolę płakać ze szczęścia :'(

    OdpowiedzUsuń
  11. Płacze... To bylo tak piekne ze jestem cała we lzach >_<

    OdpowiedzUsuń