sobota, 20 grudnia 2014

Spędźmy razem Święta

             Jakże piękny to był czas, gdy szarzy, nudni ludzie biegali między regałami, tym samym czając się na świąteczne przeceny, które chociaż odrobinę obciążą ich portfele. Jakże wiele rodzin teraz opuszczało swe przytulne mieszkanka, zatracając się w szale świątecznych zakupów. Trzeba nabyć nowe kapcie, płaszcz by się przydał, karpia kupić, nowe buty, bo w starych nie wypada chodzić... Gdzieniegdzie dało się słyszeć radosne okrzyki dzieci, które szły z nieco mniej optymistycznie nastawionymi matkami.         Mężczyźni poprzebierani w różne, świąteczne stroje chodzili po mieście rozdając młodszym słodycze, które zapewne miały zniszczyć ich zęby...Ale na święta można sobie pozwolić, prawda? Można zatracić się w tych wszystkich badziewiastych rzeczach. Od czasu do czasu potrzebna nam jest zmiana.
„Spędźmy razem święta, Sasuke”
    Słowa te dźwięczały w głowie czarnowłosego od tego pamiętnego dnia. Zwykły, wieczorny spacer w towarzystwie przyjaciela. Normalne rozmowy, ale do czasu. Naruto zawsze był cholernie beztroski, gadał, co mu ślina przyniesie na język, ale tym razem było inaczej. Słowa, zdawałoby się, tak proste... Jednak nie całkiem.Przyjaciele, tacy jak wszyscy. Jednak różnili się. Posiadali coś, czego inni nie mają. 
- Kretyn.. - westchnął czarnooki, chwytając w dłonie czarny sweter z uśmiechniętym reniferem. Dokładnie mu się przyjrzał lustrując każdy jego centymetr, ażeby chwilę potem niechlujnie odłożyć go w to samo miejsce. 
Coś, co będzie wyjątkowe. Jedynie w swoim rodzaju... I dla przyjaciela. 
Sweter – rzecz przereklamowana, dostępna w każdym odzieżowym sklepie – odpada. 
Rzecz, która będzie odpowiednia. Mały drobiazg, który tylko mu się spodoba. Uzumaki miał zepsuty gust, więc na pewno nie może być to coś wyszukanego. Najlepiej, aby było to skarpetki, z których młody cieszy się jak przygłup. Chociaż, gdyby tak się lepiej zastanowić, to skarpetki odpadają.  Mimo że nie spędzili nigdy świąt razem, to Uchiha przysyłał mu je co roku. Musiała być to poczta, bo ów blondyn przeprowadził się na drugi koniec świata. Teraz, pierwszy raz odkąd się znają, mają okazję, aby spędzić święta razem.
    Zawsze osobno... Ale gdyby się tak bardziej zastanowić, to każdy potrzebuje odrobiny ciepła. Potrzebuje chwili uwagi. Skarpetki czy czarne koszulki tego nie zastąpią.
- Do cholery, na co ja się zgodziłem - warknął, odkładając na półkę kolejną rzecz, która mu się nie spodobała. -Gdybym wiedział, to nigdy bym na to nie poszedł. A mogłem mu wysłać te cholerne skarpetki - czarnooki westchnął ciężko, wychodząc z lokum. Koniec końców to już 7 sklep, a on nadal nic wartego uwagi nie znalazł
- Nie za wykwintny i nie za skromy. O Szatanie, to jest trudniejsze niż myślałem - pociągnął palcami za swoje czarne kosmyki włosów.   W tej chwili mogłoby się wydać, że gorzej już być nie może, prawda? Otóż nie – może być o wiele gorzej i właśnie jest, bo na horyzoncie widać blond czuprynę, którą można wszędzie rozpoznać. Sasuke instynktownie schował się za pobliski sklep, obserwując uważnie jak blond włosy przybliżają się niebezpiecznie szybko.
 -Idiota, przecież miał zostać w domu! - szepnął, wyglądając chyłkiem zza rogu.
-Jesteś popierniczony? - skwitował niebieskooki, zakładając ręce na klatce piersiowej. Jego wzrok czujnie przyglądał się Sasuke, którego mina wyrażała najczystsze zdziwienie, ażeby chwile potem pokazać palcem w bok. - Szyba. Odpijasz się w szybie, ciemna maso.
-Szyba? - odparł jakże elokwentnie. Dopiero po chwili jego zmarznięty mózg zaczął łączyć wszystkie wątki.
Oszklony sklep + dużo szyb + zbliżający się blondyn = wpadka.
    Uchiha zmarszczył delikatnie brwi, prychając zawzięcie pod nosem. 
-Żeby nie było, nie chowałem się! - Uzumaki kiwnął powoli głową, po czym pstryknął chłopaka delikatnie palcami w czoło.
-Ah tak? Więc co robiłeś? Zwiedzałeś w trybie incognito?
-Dupek - burknął, w końcu zdając sobie sprawę, że ciągle chowa się za budynkiem, więc w chwilę to zmienił a przed blondyn pojawił się wysoki 20 latek.
-Woah, Sasuke, urosłeś - szepnął cicho, uważnie lustrując sylwetkę chłopaka.  Uchiha ponownie prychnął pod nosem, tym razem to on zadając cios palcami w czoło niebieskookiego.
-A co, myślałeś, że już zawsze będę tym przykurczem, który jest niższy od ciebie?
- No nie... - mruknął, drapiąc się zawzięcie po skostniałym od zimna policzku. - Ale nie wiedziałem, że mnie przerośniesz! - krzyknął, odrywając dłoń od swojego policzka, ażeby wystawić ją w oskarżycielskim geście w stronę czarnowłosego.
-Magia świąt. - wzruszył powoli ramionami, puszczając blondynowi oczko.
-Zabawne, doprawdy... - burknął cicho pod nosem.
-Wiem. A teraz wracaj tam skąd przyszedłeś, bo mi przeszkadzasz - odparł, wymijając blondyna w ekspresowym tempie. 
 Jednakże po Naruto można się spodziewać się wszystkiego, a zwłaszcza tego, że nie odpuści w takiej sytuacji. Toteż chwilę potem dogonił czarnowłosego, zagradzając mu drogę własnym ciałem.
- W czym ci będę przeszkadzał? - wyspał, zawieszając skostniałą dłoń na ramieniu chłopaka.
-Spadaj.
-Dlaczego?
-Uzumaki, zjeżdżaj stąd. - warknął, mrużąc gniewnie oczy.
-To mi powiedz! - zaskomlał żałośnie, przybliżając twarz do twarzy chłopaka.
-Muszę ci kupić prezent na święta, głąbie! - warknął, uderzając blondyna otwartą dłonią w potylice.  
  Uzumaki sapnął cicho z bólu, ażeby chwilę potem na jego ustach mógł wpłynąć cwaniacki uśmieszek.
-Wiedziałem. - mruknął dobitnie, wyszczerzając zęby w szerokim uśmiechu. Żyła na czole czarnowłosego niebezpiecznie zadrgała, a on sam ciskał gromy w oblicze niebieskookiego na znak, że jego wkurzenie zaraz osiągnie krytyczny stan i lepiej, żeby stąd spieprzał, bo nie dożyje tych świąt, ot co.
Uspokój się, Sasuke. Nie możesz go zabić w święta. Tylko spokojnie.”
-To po jakie licho się pytałeś? - warknął, wyrzucając poczerwieniałe dłonie ku górze.  I oto w tej cudownej chwili cały mistery plan zachowania spokoju spieprzył najdalej jak się da, zostawiając wkurzonego Sasuke przed biednym blondynem, który już powinien sikać w gacie.
-Bo chciałem to usłyszeć od ciebie, idioto - mruknął, odwracając zaczerwienioną twarz w bok. Patrząc na zaistniałą sytuację, to nie można stwierdzić, że szkarłat, który pokrywał policzki młodego był od tego cholernego zimniska czy od słów, które padły z jego ust.
Co ty mówisz, Naruto? Dlaczego?"
Sasuke skinął jedynie głową, wymijając blondyna spokojnym krokiem.
-Jeśli chcesz ze mną iść to się lepiej pośpiesz, młotku - skierował się w stronę pobliskiego sklepu z biżuterią.
-Co? Naprawdę mogę? - krzyknął, od razu podbiegając do czarnowłosego.
-Jesteś irytujący, ucisz się. Jeśli mówię, że tak to chyba jasne, nie?
-Jesteś gorszy od dziewczyny podczas okresu. Wiesz jak często zmieniasz zdanie? -  schował dłonie do kieszeni czarnego płaszcza.  Zima w tym roku była szczególnie mroźna, a śnieg delikatnie prószył wprowadzając w stan czystej melancholii. Mężczyźni przebrani za elfy przemierzali kolejno zaśnieżone uliczki, pomagając nawet osobom starszym przejść przed ulice. Ot, takie dobre, małe elfiki. Cóż, bądź co bądź w końcu im za to płacą, więc muszą przynajmniej udawać miłych.  Dziewczyny przebrane za mikołajki, anioły albo jeszcze coś innego, obdarowywały małe dzieci różnymi słodyczami, tym samym wywołując u nich chociaż na chwilę szeroki uśmiech.  Grupka kolędników śpiewała nieopodal, wywołując u osób w średnim wieku cień uśmiechu. Święta takie jak zawsze...Jednak całkiem inne. Spędzone razem są wyjątkowe.
-O, to tutaj. Naruto, poczekaj na mnie chwilę, dobra? - rzucił nonsalancko, zatrzymując się tuż przed jakimś sklepem i zlewając wcześniejsze słowa kolegi.  W końcu kłócenie się nie ma sensu, kiedy jest to prawda.
-Co? - wypalił jakże elokwentnie, obracając głową w bok, po czym zmarszczył delikatnie nos.
Sasuke pokręcił rozbawiony głową i złapał za klamkę, aby otworzyć drzwi. -Chyba nie myślałeś, że pozwolę ci zobaczyć jaki prezent, nie?
Czarnowłosy widząc minę blondyna parsknął cicho śmiechem, po czym wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Dziwny zapach ugodził go w nozdrza, tym samym wywołując u niego cień obrzydzenia.
-Kogo moje oczy widzą! - powitał go wesoło sprzedawca, rozkładając ręce, jakby chciał go mocno przytulić i nigdy nie puścić.
-Jest już gotowe? - odparł, podchodząc do biurka, zza którym siedział mężczyzna.
-Tak, tak - szepnął energicznie, wyciągając spod lady dwa, małe pudełeczka - Ale, Sasuke, tutaj jest chyba błąd... - podrapał się po zarośniętej brodzie. -Jesteś pewny, że powinno być Naruto a nie Naruko?
-Spokojnie, jest dobrze. Nie ma żadnego błędu.
 Sprzedawca kiwnął głową, podając czarnowłosemu małe, ozdobione czerwoną kokardką pudełeczka.
-Ile płace?
-Zapłacisz kiedy indziej, a teraz idź, bo twój przyjaciel się niecierpliwi - zaśmiał się, wskazując głową na szybę, do której pewien blondyn przykleił twarz niczym glonojad do ścianki akwarium. Uchiha natychmiastowo obrócił się w tył, po czym wybuchnął cichym śmiechem, zakrywając usta dłonią.
-Głupek - mruknął, łapiąc się za kark, który chwilę potem zaczął rozmasowywać. Cień uśmiechu nadal gościł na jego twarzy, a był to najpiękniejszy uśmiech jaki Naruto kiedykolwiek widział. Oczy Sasuke mroźne, bezduszne i takie opanowane teraz lśniły jak nigdy przedtem, więc nic dziwnego, że blondyn, któremu udało się do dostrzec przez szybę stał z lekko rozdziawionymi ustami, a na jego policzkach ponownie wykwitł mały rumieniec.
-Przyjdę zapłacić, jak tylko on wyjedzie - wskazał ruchem brody na chłopaka, po czym skierował się w stronę wyjścia, naciskając na klamkę.
-Sasuke, dbaj o niego. Nie często spotyka się takich ludzi.
Dbaj o niego? Dlaczego? Ja..Co mam zrobić?
Czarnowłosy kiwnął powoli głową, ostatecznie wychodząc ze sklepu, gdzie czyhał już na niego roześmiany blondyn, obsypując biednego chłopaka lawiną słów.
-Co mi kupiłeś? Jakąś broszkę? Mam nadzieje, że nie brosze, ale też może być! Może to zegarek?! - krzyknął, próbując wyrwać z płaszcza czarnookiego małe pudełeczko.
-Zostaw to. Jak myślisz, dlaczego takie rzeczy nazywa się prezentami? - odepchnął od siebie chłopaka.
-Bo są niespodziewane?
-Otóż to. 
Zaróżowione policzki Naruto nadęły się w dziwnym grymasie, a on sam schował ręce do kieszeni płaszcza, „zabijając” przyjaciela wzrokiem.
-Wiesz przecież, że nie lubię niespodzianek. - burknął.
.-Dlatego je robię, ciemna maso.
 Uzumaki prychnął cicho pod nosem, po czym skierował się przed siebie, a Sasuke poszedł zaraz za nim. 
Był spokój. Cisza, której nikt nie chciał przerywać. Chwila wytchnienia, która nikomu nie ciążyła. Czas odpoczynku i przemyśleń. Robiło się coraz ciemniej i zimnej. Ludzie, którzy wcześniej latali po sklepach ogarnięci szałem świątecznych zakupów teraz pochowali się pod domach, przygotowując świąteczne jedzenie, które pojawi się pojutrze na stołach wigilijnych.  Gdzieniegdzie były porozwieszane ozdobne światełka, oświetlające drogę. Natomiast śnieg już padał z całą swoją zawziętością, tym samym utrudniając tej dwójce wszelką widoczność.  Ich policzki były skostniałe i zaróżowione od przeszywającego zimna. Mimo rękawiczek na dłoniach to i tak ich ręce były przesiąknięte mrozem. Kurtka, zdawałoby się, która jest ciepła, teraz przepuszczała każdy, najmniejszy podmuch wiatru.
-Sasuke... - mruknął blondyn, obracając głowę w stronę czarnowłosego. - Musimy dzisiaj zrobić te święta, bo jutro już muszę wyjechać.
Jak to już? Mieliśmy spędzić je razem, Naruto. Dlaczego? Dlaczego musimy być znowu osobno?
Sasuke zmarszczył delikatnie brwi, patrząc beznamiętnym wzrokiem przed siebie. Oczy stracił swój blask, a uśmiech zniknął z jego twarzy. To, co wydarzyło się w sklepie z biżuterią, już zniknęło.
- Przygotowałeś już wszystko? - z jego ust wydobyło się ciche westchnienie, a on sam kopnął kamyk, który leżał tuż pod jego nogami.
- Ma się rozumieć! Jedzenie też! - krzyknął entuzjastycznie, uśmiechając się szeroko.
Jedzenie też? O nie, przeczuwam, że możemy się zatruć, młocie.
- Spokojnie, spokojnie. Zrobiłem tak, że oddzieliłem moje porcje od twoich. Moje są bardziej jadalne, a te twoje już mniej - zaśmiał się cicho, odwracając głowę przed siebie i zatrzymując się przed białym, pokrytym lampkami domkiem.
- Dupek - prychnął wyniośle, szturchając przyjaciela delikatnie w ramię.
- Zaraz tam dupek. Dbam o swoje zdrowie - odparł, otwierając drzwi od mieszkania.
 Miłe ciepło od razu ugodziło ich]po twarzach, a oni sami weszli do środka, zamykając za sobą drzwi.  Z zewnątrz mogłoby się wydawać, że domek nie jest duży, ale wnętrze głosiło inaczej. Mieszkanie było urządzone w białych i czarnych kolorach, a samo wnętrze było eleganckie, aczkolwiek ciepłe i miłe.
- Dawno tutaj nie byłem - mruknął cicho czarnooki, ściągając z ramion czarny płaszcz i buty z nóg.
-To już rok, nie? - zaśmiał się nerwowo, ściągając niechlujnie buty z nóg i rzucając je obok równo ułożonych Sasuke. Płaszcz zdjął w mgnieniu oka, po czym zabrał także ten od Uchihy i oba powiesił na wieszaku.  Czarnowłosy nic nie odpowiedział, kierując się w stronę kuchni. Temat niby zwyczajny, jednakże dla nich to było tabu. Od małego byli ze sobą. Robili wszystko razem. Mimo że się na początku nienawidzili, to po jakimś czasie w końcu do siebie przywykli. Od tamtej pory byli nierozłączni. Przyjaciele na dobre i na złe.  Jednakże z biegiem czasu obaj dorośli, więc Naruto chcąc realizować swoje własne marzenia wyjechał na drugi koniec świata, zostawiając Sasuke samego. Sms, telefony, wieczorne rozmowy nie zastąpią tego wszystkiego...
- Gdzie masz alkohol?
- Lodówka, dolna półka - mruknął niebieskooki, wchodząc do pomieszczenia. Sasuke powoli skinął głową, po czym sięgnął do lodówki i wyjął z niej czerwone wino.
-Sałatka może być, nie? - mruknął, nachylając się tuż na uchem czarnowłosego. Uchiha natychmiastowo obrócił głowę w bok, co zaskutkowało tym, że ich twarze prawie się ze sobą stykały. Oddechy przyspieszyły, a na policzkach Uzumakiego wystąpił mały rumieniec.
-Mówiłeś, że oddzieliłeś nasze porcje - szepnął, tym samym owiewając twarz niebieskookiego gorącym powietrzem.
- Blefowałem. Jeśli się zatrujemy, to zrobimy to razem - zaśmiał się cicho, zaczynając wyciągać kolejne rzeczy z lodówki.
-Sasuke, weź pierogi i bigos i zanieść na stół, dobra?
-Jestem twoim gościem i jeszcze muszę ci pomagać. Wstydziłbyś się, Uzumaki - prychnął, odchodząc do urządzenia, po czym zgarnął rzeczy przygotowane przez blondyna. 
Gdyby nie fakt, że Uchiha miał wyjątkowo sprawne ręce, to pewnie całe jedzenie, które było przez niego trzymane wylądowałoby na ziemi lub na jego koszulce.
-Zamknij się, bo zaraz nic nie zjesz.
-Może być. Otrujesz się najwyżej sam - udał się w stronę salonu, od razu kładąc bigos i pierogi na stole, który był przykryty białym obrusem.
- Thmam masz świeczki - wybełkotał z trudem, bo w jego ustach mieścił się kawałek ciasta, który bezwstydnie kruszył się na podłogę. 
Czarnowłosy rzucił na niego pobłażliwe spojrzenie i zabrał się za odpalenie czerwonych świeczek, które położył na stole. Chwilę potem chwycił w dłonie małe pudełeczko, podchodząc bliżej chłopaka. 
Miły, truskawkowy oraz wiśniowy zapach wypełnił pomieszczenie, pieszcząc ich nosy delikatnie. Śnieg za oknem nie padał tak, jak wcześniej. Teraz delikatnie i subtelnie prószył, dodając uroku. Niedługą chwilę potem z zapachem truskawki zmieszał się zapach czerwonego wina, które Naruto nalewał teraz do dwóch lampek stojących na stole.
-Pamiętam, że w zeszłoroczne święta nie padało - mruknął, podając czarnowłosemu naczynie wypełnione alkoholem.
- Może teraz pada, bo jesteśmy razem? - odparł, upijając mały łyk alkoholu. Miłe pieczenie rozeszło się po jego gardle, a na jego ustach pojawił się delikatny cień uśmiechu, który był przeznaczony tylko dla Naruto.
-Myślisz? - zaśmiał się cicho, unosząc lampkę do ust i upijając z niej solidny łyk. Niegdyś prawie pełne naczynie było teraz praktycznie puste, a Uzumaki nagle zyskał ogromnej pewności siebie.
-Może ja zacznę dobra? - Sasuke na znak, że zgadza się na słowa chłopaka, skinął powoli głową, po czym przybliżył się bardziej do blondyna tak, że teraz ich ciała prawie się stykały.-Nie jestem dobry w takich rzeczach, Sasuke - mruknął cicho, drapiąc się zażenowany w tył głowy. - Ale powiem ci to, co czuje, dobra? - gdy czarnowłosy skinął głową, Naruto uznał to za znak, że może mówić dalej. - Życzę ci, abyś zawsze chodził uśmiechnięty, aby twoja twarz wyglądała jak w tamtym sklepie. Przede wszystkim chciałbym, abyś znalazł osobą, którą będziesz chronił, Sasuke. Taką, przy której będziesz czuł, że żyjesz, rozumiesz? Spędziliśmy razem dobre 14 lat, nie? Wiem, że zrobiłem głupstwo wyjeżdżając, ale tak miało być lepiej. Każdy kiedyś dorasta...Każdy musi rozpocząć własne życie. Nawet jeśli mamy zostawić osoby, które kochamy. Mieszkam na drugim końcu świata, więc nie mogę nic ci zapewnić. Dlatego też chcę, abyś znalazł sobie osobę, która będzie o ciebie dbała, bo zasługujesz na to - westchnął cicho, unosząc rękę ku górze, ażeby chwilę potem zdzielić czarnowłosego w potylicę. - Masz być po prostu szczęśliwy, jasne? Czy to ze mną czy beze mnie. Masz żyć pełnią życia, bo jak nie to wrócę tutaj i skopie ci dupsko - chłopak zaśmiał się nerwowo, patrząc prosto w oczy przyjaciela.  Mina Uchihy zmieniała się co chwilę. To czaił się uśmiech, aby chwilę potem mogło przerodzić się to w grymas.
Ręka, w której mieściło się małe pudełeczko, była mocno zaciśnięta.
-Nie chcę takich świąt, rozumiesz? - szepnął cicho, spuszczając głowę w dół. - Ja...Może to jest nieodpowiedzialne i głupie z mojej strony, ale chciałbym, żebyś zostawił to wszystko i wrócił tutaj. Wrócił do mnie, żebyśmy mogli spędzić te święta normalnie, jak ludzie. Nie będę ci życzył, abyś znalazł sobie osobę, która cię pokocha, bo tego nie chcę, Naruto - uniósł głowę ku górze, by spojrzeć wprost w zdziwione oczy blondyna. - Nie chcę, aby ktoś inny zajął moje miejsce...Ja...Ponieważ cię kocham, do cholery - warknął, przejeżdżając dłonią po buzi. 
    Twarz Naruto wyrażała najczystsze zdziwienie, a on sam stał z lekko rozdziawionymi ustami, nerwowo ściskając palce.  Żadne się z nich nie odzywało. Sasuke nerwowo ściskał prezent dla Naruto, a ten natomiast patrzył na niego zdziwionym wzrokiem.
Cisza, która dla Sasuke trwała wiecznie.
-Jesteś takim idiotą - szepnął cicho, uderzając chłopaka pięścią w klatkę piersiową. - Miało być inaczej, głąbie. Miałem wyjechać i ci więcej nie zawracać głowy, a ty jeszcze mówisz mi takie rzeczy! Co jest z tobą nie tak? - krzyknął prosto w twarz czarnowłosego. 
Na policzkach blondyna gościły dwa, ogromne rumieńce, a oczy były odrobinę zaszklone, jednak pełne determinacji.
- Ja sam się zastawiam, co jest ze mną nie tak. - szepnął, łapiąc w dłonie rozgrzaną twarz Uzumakiego, którą chwilę potem delikatnie pogładził kciukiem. - Po prostu się zakochałem. - jego wargi wykrzywiły się w uśmiechu, a on sam chwilę potem złożył na jego ustach drobny pocałunek.  Czując, że Naruto nawet nie protestuję pogłębił go, ręką wyciągając mały naszyjnik, który mieścił się w pudełeczku. Nie przerywając pocałunku, powoli zaczął zapinać go na szyi blondyna, co miał jednak trochę utrudnione, bo Naruto cały czas próbował przejąc inicjatywę.  Między ich językami toczyła się teraz prawdziwa walka, w którą przelali wszystkie zgromadzone uczucia goszczące w nich od paru lat.
     W powietrzu nadal unosił się ten sam zapach truskawkowo-wiśniowej świeczki, a ogień w kominku wesoło trzaskał. Nie było żadnych fajerwerków, dzwonów, czy czegoś podobnego. Świat się nie wywrócił do góry nogami, i nawet śnieg tak samo padał. Byli oni dwaj w salonie, tylko częściowo zalanym pomarańczowym światłem z lampki. Był zapach alkoholu i truskawko-wiśniowej świeczki, unoszącej się w powietrzu.  A jednak kiedy Naruto się uśmiechnął cała rzeczywistość odeszła, a świat zabarwił się na kolorowo
-Miłość ma smak wina - szepnął czarnowłosy, odrywając się od ust przyjaciela.
-Czerwonego wina. - Uzumaki zaśmiał się cicho, po czym przeniósł wzrok na swoją szyję, którą zdobił wisiorek z małym napisem na środku „Sasuke”.
-Teraz już nie wyjedziesz - odparł, wyciągając zza koszulki naszyjnik z imieniem blondyna. - Nawet nie próbuj, bo i tak cię nigdzie nie puszczę.
Naruto uśmiechnął się szeroko, przejeżdżając kciukiem po policzku czarnowłosego.
-Sasuke, spędźmy razem święta - szepnął, unosząc się do kolejnego pocałunku.
-I te, i następne, i jeszcze następne. - odszepnął, łącząc ich usta w całość.
----------------------------
Nie wiem, jak to się dzieje, ale od połowy jest jakaś inna czcionka. No nic, mam nadzieję, że to nie będzie wam przeszkadzać w czytaniu. Przepraszam, że nic nie dodawałam, ale miałam chwilę załamania? Tak, coś takiego.Tego shota napisałam wieki temu, bodajże w 6 klasie, a teraz tylko go dopracowałam i skończyłam. Miłego czytania!

6 komentarzy:

  1. Cudowne ^^
    Cieszę sie, że wróciłaś :3 / Mei-chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Huraaa! Chii jest zadowolona ^-^ Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo cieszę się że coś dodałaś.
    Mam nadzieje że niedługo znowu coś nam dodasz ;D
    Bardzo fajne opowiadanko ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodałaś super shota. Bardzo mi sie podoba.,, Zwiedzałeś w trybie incognito?'' - to mnie po prostu rozwaliło (w pozytywnym sensie). Ogólnie notka bardzo lekka, miła i w ogóle cud, miód i orzeszki w karmelu. Pisz więcej takich rzeczy ;33
    Dużo weny życzę.

    P.S. Czemu nigdy nie mogę być pierwsza? ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Yo! Widzę, że powróciłaś z krainy zmarłych. Cudowne zmartwychwstanie i takie tam.
    Cieszę się. Przyznam szczerze, że kiedy powiedziałaś, że rzucasz tego bloga, bardzo mnie rozczarowałaś. Poddawać się przez coś takiego... Ale jak widać ktoś Ci wreszcie przemówił do rozumu, albo sama do tego doszłaś, w każdym razie liczy się efekt. Cieszę się, że wróciłaś i nie pozwoliłaś temu kiełkującemu talentowi się zmarnować. To dobrze wróży na przyszłość.
    Co do shota. Jest uroczy. Bardzo. Napisałaś go w szóstej klasie? Serio? Wow, nie powiem, jestem pełna podziwu. Moje teksty w szóstej klasie... nie, wtedy ich jeszcze nie było. Pisać zaczęłam dopiero od gimnazjum, ale to wiersze, a prozą zajęłam się dopiero w liceum, czyli tak naprawdę bardzo niedawno. Dlatego serio, podziw. Gdybym ja zaczęła pisać coś w szóstej klasie byłaby to pewnie mała, płacząca kupka wołająca o pomstę do niebo. A na pewno nie tak dobry shot jak ten. Tak, uważam, że jest dobry. Podoba mi się, nawet ośmielę się powiedzieć, że bardzo mi się podoba. Czuć w nim świąteczny klimat i to wszystko, co święta powinny ze sobą nieść w odniesieniu do miłości (i mówi to osoba, która rzyga tym całym świątecznym szajsem - matko, jestem taką hipokrytką - ale shoty to co innego. Zawsze mnie dziwiło, że mogę pisać o czymś, czego normalnie nie rozumiem itd). Jest bardzo naturalny i bardzo delikatny. Urzekł mnie. Zwłaszcza ten fragment "Między ich językami toczyła się teraz prawdziwa walka, w którą przelali wszystkie zgromadzone uczucia goszczące w nich od paru lat.
    W powietrzu nadal unosił się ten sam zapach truskawkowej świeczki, a ogień w kominku wesoło trzaskał. Nie było żadnych fajerwerków, dzwonów, czy czegoś podobnego. Świat się nie wywrócił do góry nogami, i nawet śnieg tak samo padał. Byli oni dwaj w salonie, tylko częściowo zalanym pomarańczowym światłem z lampki. Był zapach alkoholu i truskawko - wiśniowej świeczki, unoszącej się w powietrzu." - naprawdę cudowny. Bardzo mi się podoba.
    Błędy są, tyle Ci tylko powiem, ale nie biją po oczach jakoś specjalnie, więc nie jest źle.
    Rozumiem, że skoro wrzucasz shota świątecznego już teraz, to znaczy, że do świąt już nic nowego nie wrzucisz, dlatego złożę Ci od razu życzenia świąteczne: wszystkiego zboczonego Aiko! I żeby wena na Ciebie spływała!
    Cieszę się, że się nie poddałaś~!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehkem, bałam sie Twojego komenatrza, ale trochę się już uspokoiłam. Uf, czyli jednak aż tak nie zepsułam. Cieszę się, że Ci się podoba. Nawet bardzo. No, napisałam to w szóstej klasie, a raczej pod koniec. Jednakże, wtedy nie zajmowałam się tym tak jak teraz, wiec nawet tego nie skończyłam, bo mi się nie chciało. Ostatnio przemierzałam rzeczy, które miałam pozapisywane na komputerze i tak jakoś mi się trafiło. O, no widzisz. Mi też się najbardziej spodobał ten fragment. Jest taki magiczny? No, coś takiego. A co do tych błędów, to kurde, nie umiem się ten interpunkcji nauczyć. Moje kochane nauczycielki nie uczą w szkole interpunkcji czy nawet ortografi, wiec muszę się tego sama nauczyć. Mimo że jestem ogromny leniem, to próbowałam do tego siąść, ale na nic, bo błędy nadal są. Mam nadzieję, że w końcu się tego nauczę i walne tutaj opowiadanie bez błędów. Liczmy na cud!
    Może coś jeszcze wstawie do świąt, ale wątpie, bo teraz czasu nie ma. Głupie porządki, gotowane.
    No nic. CLD, ja Tobie też życzę zboczonych, udanych i opływających w wenę świąt.

    OdpowiedzUsuń