sobota, 29 listopada 2014

Prolog


     
           Rudowłosa kobieta łkała cicho w ramię ukochanego, który kurczowo obejmował ją w pasie. Mężczyzna również płakał, opierając czoło o włosy młodszej. Jednak nie było to żałosne zawodzenie, a proste łzy smutku. Tak ogromnego smutku, że można popaść w prawdziwą depresję. Kushina odkleiła twarz od ramienia męża, po czym ponownie przeniosła wzrok na lekarza siedzącego za biurkiem.
- To jest niemożliwe - szepnęła żałośnie, a jej oczy ponownie się zaszkliły. Mimo że była na to przygotowana to nie zmienia faktu, że to cholernie bolało. Nieważne jak się na to przygotujesz – taka wiadomość zawsze boli.
- Przykro mi - odparł brodaty mężczyzna, chowając papiery do różowej teczki z kaczuszkami.
Najgorsze jest w lekarzach to, że mimo słów „ przykro mi” to i tak ich to nie rusza.
     Naruto Uzumaki był kolejnym, zwykłym nastolatkiem, który zachorował na białaczkę. Nic szczególnego, co warto zapamiętać. Mimo tych słów tak naprawdę nie było mu przykro. To jest tylko gadka rzucana na wiatr, bo tak jest wygodniej.
- Mamo, spokojnie - odezwał się po pewnym czasie siedemnastolatek, kładąc dłoń na ramieniu matki. - Ja tylko umieram, to nie jest zaraźliwie - zaśmiał się cicho, po czym posłał jej kolejny, szeroki uśmiech.
  Pani Uzumaki na te słowa wybuchła głośnym szlochem, odrywając smutne spojrzenie od doktora i przenosząc je na swojego syna.
Odkąd pamiętała Naruto zawsze był taki beztroski. Mówił o takich rzeczach, jakby były codziennością, jakby nawet nie przyjął do wiadomości, że właśnie jego życie zostało wystawione na próbę, którą niekoniecznie wygra.
- Oczywiście zaraz rozpoczniemy badania. Zrobimy wszystko, aby pani syn wyzdrowiał. Jednakże nic nie mogę obiecać, ponieważ jego choroba jest... - podrapał się delikatnie po brodzie, ściągając z nosa swoje czerwone okulary. - Jest bardziej rozległa niż u innych - dokończył, wypuszczając głośno powietrze.
- Bardziej rozległa? - odezwał się Minato, przenosząc wzrok z lekarza na swojego syna.
- Tak, dokładnie - kiwnął głową, przejeżdżając dłonią po obolałym karku. - Istnieję mało prawdopodobieństwo, że z tego wyjdzie. 80 % dzieci wraca do zdrowia...
- A 20% nie - dokończył niebieskooki, marszcząc delikatnie brwi.
- Dokładnie - kiwnął głową lekarz, wstając z fotela. - Widzę, że państwo byli już na to przygotowani. - wskazał podbródkiem czarną walizkę, która leżała u stóp Uzumakiego.
Kushina otworzyła usta, aby coś powiedzieć, jednak nie wydobyło się z nich ani jedno słowo, a jedynie żałosne łkanie.
- Mniej więcej. Gdzieś z tyłu głowy byliśmy tego świadomi - odparł blondyn, odrywając wzrok od walizki i ponownie przenosząc go na lekarza. - Czy ta terapia będzie bolesna?
-Skądże - machnął lekceważąco ręką, uśmiechając się delikatnie pod nosem.
- Będę łysy?
- To zależy jaką chemie będziesz przyjmować - mężczyzna kiwnął głową, jakby chciał utwierdzić się we własnych słowach, po czym ponownie spojrzał na niebieskookiego.
- To ja chcę taką, aby nie wyłysieć, zgoda? - zaśmiał się pogodnie, wyciągając dłoń w stronę doktora.
- Zgoda - chwycił delikatnie rękę chłopaka, potrząsnął nią kilka razy i się odsunął. Na usta lekarza wpłynął delikatny uśmiech, po czym wskazał chłopakowi drzwi.
  Blondyn posłusznie chwycił walizkę i wyszedł z pomieszczenia, a jego rodzice zaraz za nim.
- Jest tu naprawdę dużo miłych osób - mruknął starszy, wskazując podbródkiem na poszczególne osoby. Uzumaki zaczął się uważnie rozglądać po rozdziale, zatrzymując wzrok dłużej na niektórych dzieciach.
  Panował tu dziwny nastrój, który ani trochę nie podobał się chłopakowi. W powietrzu można było wyczuć ból, smutek i ogólną niechęć.
   Naruto krajało się serce, gdy widział bezbronne dzieci latające po całym korytarzu. Były takie beztroskie. Nieświadome.
- Tu jest twój pokój - oznajmił lekarz, zatrzymując się przed białymi drzwiami.
  Naruto, wyrywany ze swoich rozmyślań, kiwnął oniemiały lekko głową i wszedł do pomieszczenia, marszcząc delikatnie brwi.
- Kto to? - mruknął, wiercąc dziurę w twarzy czarnowłosego chłopaka, który stał obok jednego z łóżek.
- Ah, to Sasuke Uchiha - Uzumaki ponownie kiwnął głową, po czym podszedł spokojnie do chłopaka, zatrzymując się tuż przed nim. Chłód jaki od niego bił, był wręcz nie do wytrzymania. Wzrok tak zimny, że mógłby zamieniać w kamień. Był on jak ciemna, mroźna, bezgwiezdna noc. - Od dzisiaj będziesz jego współlokatorem.
- Jestem Naruto – zagadnął nonszalancko, wyciągając w stronę nieznajomego dłoń na znak powitania.
- A ja nie mam ochoty cię poznać – prychnął wyniośle. Uzumaki otworzył szeroko usta, patrząc z niedowierzaniem na chłopaka. Jednak chwilę potem się opanował, od razu wracając do normy.
- O, widzę, że mamy tutaj przypadek trudnego, poszkodowanego dziecka. Jak mi przykro, Uchiha - sarknął, chowając dłoń do kieszeni. - Ale wiesz, mógłbyś przynajmniej się ładnie przywitać. Tego wymaga kultura.
- Byłem tu pierwszy, więc ja ustalam zasady - warknął, przybliżając się nieznaczenie do chłopaka. - Jeśli myślisz, że będę się nad tobą litować, bo jesteś chory, to grubo się mylisz. Siedzę w tym dłużej niż ty i nikt się przede mną nie płaszczy - szepnął mu cicho do ucha, owiewając je gorącym powietrzem. Po ciele Naruto momentalnie przeszedł dreszcz, a on sam odsunął się od chłopaka, mierząc go zawistnym spojrzeniem.
- Nawet przez myśl mi nie przeszło, żebyś się litował. Nie potrzebuję tego, a zwłaszcza od takiego dupka, który nawet nie zna podstawowych zasad kultury osobistej.
- Świetnie, widzę, że się zgadzamy. A teraz nie wchodź mi lepiej w drogę i zniknij.
- Jak sobie księżniczka życzy - warknął, odsuwając się od Uchihy i podchodząc do lekarza. - Nie można mnie przenieść? - jęknął błagalnie.
- Niestety, ale to jest niemożliwe. To jedyny wolny pokój. Ostatnio mamy mały deficyt pokojowy, ale pracujemy nad tym. Gdy coś się znajdzie, damy panu znać, a jak na razie – wskazał ręką na Sasuke – proszę zaakceptować współtowarzysza swojej niedoli
   Widać było, że Naruto bił się z własnymi myślami, bo otwierał ciągle usta, żeby coś powiedzieć, ale szybko je zamykał, nie mogąc znaleźć nic odpowiedniego, co by go wyraziło. Po dłużej chwili zerknął na współlokatora i rzucił, niby od niechcenia:
- Sasuke, jeśli mamy razem tutaj gnić, to muszę ci oznajmić, że strasznie chrapie w nocy.
    Kąciki ust Uchy uniosły się nieznaczenie do góry, powodując u Uzumakiego szeroki uśmiech.
  „Oby nie był gburem, oby nie był gburem.” - pomyślał siedemnastolatek, idąc w stronę swojego łóżka.
   W życiu spotykają nas różne sytuacje. Niektóre są dobre – inne wręcz przeciwnie. Jedna osoba coś traci, aby druga mogła zyskać. Jeden moment, jedno słowo, jedna decyzja, jeden gest może wywrócić nasze życie do góry nogami. Gdy ma się coś zadziać – nieważne jak bardzo tego nie chcesz, to i tak się zadzieje. Wszystko rządzi się własnymi prawami, a ty możesz jedynie pomóc, aby zmienić niektóre wydarzenia. Możesz im nadać całkiem inny bieg. Istnieję też opcja siedzenia na dupsku i oglądania jak twoje życie powoli się wali, a ty nie robisz nic, aby chociaż odrobinę temu przeszkodzić. Zawsze jest jakiś wybór. To ty decydujesz, którą drogą pójdziesz. Rusz tyłek i działaj, bo życie jest krótsze niż ci się wydaję. Dzisiaj możesz się uśmiechać a jutro już nie żyć. Możesz wieść najlepsze życie pod słońcem, a potem to wszystko stracić. Działaj, bo możesz stracić wszystko szybciej niż ci się wydaję.
   Każde spotkanie jest początkiem rozstania. 


10 komentarzy:

  1. Bardzo dobry sposób pisania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się bardzo ciekawe opowiadanie Aiko-chan :3 Życzę Ci dużo weny! (^_^) /~Mei~

    OdpowiedzUsuń
  3. HoS było świetne i wcale nie wyglądało na nieprzemyślane,
    Jedynie to zakończenie... To było smutne i mam nadzieję, że Miłość słodko-gorzka nie skończy się tak tragicznie ;-;
    Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział i mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą się pokazywać szybko C:
    Uwielbiam twojego bloga i cierpię z powodu zakończenia HoS i braku kolejnych rozdziałów. Masz świetne pomysły,a czytanie twoich opowiadań zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy C:
    Życzę weny na kolejne rozdziały nowego opowiadania! :3
    PS. Planujesz zrobić świąteczne opowiadanie SasoDei?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, planuję zrobić jakiegoś świątecznego shota. Powinnam wstawić gdzieś na początku grudnia. Ogólnie dużo shotów się będzie pojawiać w okresie zimowym. A co do HoS, to nie było najgorsze, ale gdzieś po drodzę się pogubiłam. Wszystkie pomysły zaczęły mi się zlewać w jedno, więc nie umiałam niczego dobrego napisać. Jeszcze nie wiem jak zakończyć miłość słodko-gorczką, ale chyba będzie to smutne zakońćzenie. Od początku tworzy mi się smutny koniec dla tej historii i będę bardzo ucieszona, jeśli mi to wyjdzie. A, no i bardzo ci dziękuję za wwszystkie komenatrze, które zostawiasz pod rozdziałami! Byłaś, jeśli dobrze pamiętam, od początku i to wiele dla mnie znaczy. Walisz prostu z mostu, co ci sie podoba. To jest genialne. Jeś;i chcesz, to zamów sobie u mnie jakiś paring a ja napiszę z tego shota! , 3,

      Usuń
  4. Myślę, że to będzie świetne opowiadanie :3 Czekam na pierwszy rozdział.
    ~Chii

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw serce, teraz białaczka? Lubisz szpitalne klimaty, co? Ale, to dopiero prolog, w dodatku Sasek też jest chory, więc inny klimat niż w zakończeniu HoS. Coż, to dopiero prolog, nie mogę więc na razie za dużo o nim powiedzieć, ale... zapowiada się ciekawie. Lubię smutne historie, uwielbiam okruchy życia, a czuję, że w tej kwestii możesz mnie spełnić. Tylko nie spiesz się z tym opowiadaniem za bardzo. Żebyś nie popełniła tego samego błędu co przy HoS.
    Jedna uwaga: "ZIMNO i chłód jakie od niego biły, były wręcz nie do wytrzymania. Wzrok tak ZIMNY, że mógłby zamieniać w kamień. Był on jak ciemna, ZIMNA, bezgwiezdna noc."
    Normalnie nic nie mam do powtórzeń, wiem, że czasem nie łatwo znaleźć zastępcze słowo, ale tutaj to ewidentnie brzmi słabo. Za dużo tego "zimno". Jest wiele synonimów dla tego słowa, które mogłaś tutaj zastosować. Może coś takiego: "Chłód jaki od niego bił, był wręcz nie do wytrzymania. Wzrok tak zimny, że mógłby zamieniać w kamień. Był on jak ciemna, mroźna, bezgwiezdna noc."
    Nie lepiej? Powtórzenia na ogół nie przeszkadzają za bardzo, ale tutaj jakoś psują one płynność czytania. To oczywiście tylko sugestia z mojej strony, tak żebyś wiedziała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zainteresował mnie ten prolog ^^ Z niecierpliwością będę czekać na następne rozdziały :3

    OdpowiedzUsuń
  7. To dopiero prolog, a już chce więcej i więcej, Czuje, że historia przypadnie mi do gustu, ale szpital. Aż mi się smutno robi ;c Pięknie piszesz ;3 Mam nadzieje, że nowy rozdział wstawisz niedługo. Nie mam żadnych uwag, jest po prostu pięknie <33
    Dużo weny życzę *,*

    Yahiko H.

    OdpowiedzUsuń
  8. Prolog jest cudowny >w< Masz taki bogaty zasób słownictwa, tak wspaniale piszesz. Umiesz tak wspaniale się dopasować do sytuacji, każdy temat bierzesz na poważnie.
    Podziwiam *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Uparłaś się na ten podbródek. xd
    Ogólnie świetnie wyszło <3
    Czekam na więcej :333

    OdpowiedzUsuń