Naruto
Uzumaki szedł prosto przed siebie, trzymając jedną dłonią
szalik, który był porywany przez upierdliwy zefir, a drugą
taszcząc siatki z zakupami, które pochodziły ze sklepu
mieszczącego się całkiem niedaleko.
Nie ma żadnych świąt, nie ma wigilii. Już po wszystkim.
Święta się skończyły, a razem z nimi jedzenie, które niedawno zajmowało całą lodówkę. Więc chcąc nie chcąc trzeba w końcu udać się do spożywczego i zrobić drobne zakupy.
Stąpał dumnie, oczywiście, o ile można nazwać tak chowanie głowy do kurtki, a drugą ręką łapiąc szalik.
Tak, całkiem dumnie.
Kiedy Uzumaki zdecydował się w końcu ruszyć dupę z domu i wyjść po zakupy było całkiem jasno, ba, było super jasno. Jednakże teraz niebo było już całkowicie ciemne i jedynie uliczne latarnie czuwały nad przechodniami, dodając odrobinę marnego światła.
Delikatne promienie latarni, które były już na definitywnym wykończeniu, oświetlały twarz blondyna, a on sam posapywał cicho, zmagając się z cholernym mrozem.
Jako że nie chciało mu się zabrać rękawiczek, to teraz ręce mu wręcz odpadają.
W końcu, po niekrótkich zmaganiach i porywach wichru, doszedł do domu, a raczej do klatki schodowej. Zapewne, gdyby nie miał na karku jedynie 25 lat, to mógłby narzekać na to, że mieszka na 5 piętrze.
Płaci niewiele, więc nie ma nawet co liczyć na takie coś jak powszechnie znaną windę, która mieściła się teraz w co drugim budynku.
Co drugim budynku, ale na osiedlach dla bogatych, gdzie Uzumaki niestety nie mieszkał, więc musiał się zadowolić tym, co ma. Przynajmniej nie śmierdzi tu pleśnią i klatka jest nawet ładnie zrobiona, nie licząc paru szczurów, które po niej wesoło hasają i przyprawiają osoby starsze o niemałe wrzaski, dające się słyszeć na samej górze.
Najgorszą wadą tego budynku jest to, że jest to najbliższa i najbardziej normalna kamienica od strony wiosek, gdzie mieszkają osoby biedne tudzież pijaki, więc wszyscy bezdomni, którzy nie wpadli w pijacki rarytas, zalegają tą klatkę.
Widok skąpo ubranej pani, starszego pana leżącego po boku schodów czy pani w podeszłym wieku pocierających zawzięcie ręce i zajadając się tym, co udało się jej upolować, nawet go nie zdziwił.
-Chłopcze, mógłbyś poratować papierosem? - wychrypiał jeden z siwowłosych panów uwalonych niedaleko piwnicy, w której z całą pewnością szczury zrobiły sobie małą ucztę z ukradzionego chleba, podpieprzonego starszej pani, która zmęczona i przemarznięta położyła się spać.
-Nie palę, proszę pana. Przykro mi - odparł, po czym czmychnął szybko po schodach na górę, a raczej na drugie piętro, gdzie już nikogo nie było. Jedynie dolne partie klatki były tak oblegane, bo jakby nie patrząc jest tam najcieplej mimo że to początek korytarza i powinno być tam najzimniej.
Nie ma co, rarytas w najwyższej postaci.
Drugie piętro było wolne od wszystkich nieproszonych osób i jedynie sąsiadka gawędziła, a raczej skrzeczała do drugiej pani w podeszłym wieku. Naruto skinął na nie kulturalnie głową i poszedł dalej, wolną ręką ocierając czoło, z którego zleciało kilka kropelek potu.
De facto było zimno, ale chłopak zdążył się już napocić taszcząc po schodach siatki z zakupami. Koszulka przykleiła mu się do pleców, tym samym tworząc drugą skórę, co jednak nie było przyjemnym uczuciem.
-Cholera jasna - sapnął cicho, przystając na chwilę. Położył siatki na, o dziwo, czystej podłodze i przeczesał dłonią rozbrykane kosmyki włosów, które zostały doprowadzone do takiego stanu przez zefir panujący na dworze.
Po niedługim odpoczynku ponownie ruszył w drogę, a raczej na kolejne pietra, gdzie było tak zimno, że Alaska przy nich wymięka i błaga o przebaczenie. Nie było już żadnych staruszek czy czegoś podobnego, więc dotarcie na górę zajęło mu już jedynie chwilę.
Naruto położył siatki na ziemi, po czym wyjął z kieszeni klucze, otworzył drzwi i wszedł do środka, przy okazji zgarniając z ziemi zakupy.
-Sasuke! Jesteś? - krzyknął, ściągając niechlujnie buty z nóg i rzucając je gdzieś w kąt przedpokoju, a z płaszczem i szalikiem zrobił to samo, odwieszając na drewniany wieszak.
-W kuchni! - odkrzyknął, a Naruto posłusznie udał się w stronę małego pomieszczenia, które mieściło się zaraz na końcu korytarza i w lewo.
-Co tak ładnie pachnie? - mruknął, kładąc zakupy na stole, który stał tuż przy wejściu.
-Na pewno nie ty - odparł, wyciągając drewnianą łyżkę z ust. - Ale serio. Pachniesz wiatrem, Naru.
-Watrem?! - krzyknął oburzony. -To ja zapierdzielam po zakupy w taki mróz, a ty jeszcze mi śmiesz takie coś mówić? Wstydziłbyś się.
-Kazałeś mi gotować, to gotuję, nie? - prychnął, odkładając łyżkę na bok i wyłączając spaghetti, które się gotowało.
-Spaghetti? O tej godzinie? - Naruto usiadł na krześle barowym, cały czas czujnie obserwując swojego chłopaka.
-To na jutro przecież... - prychnął, biorąc do ręki siatkę, w której mieściły się produkty i zaczynając ją wypakowywać. -...Nie pamiętasz?
-Pamiętam przecież! - żachnął się, biorąc do rąk gazetkę sklepową.
Sasuke momentalnie zaprzestał wyciągać zakupy i poświęcił stu procentową uwagę Naruto.
-Jutro jest przecena na ten toster, nie? - oderwał wzrok od makulatury, ażeby potrząsnąć nią przed twarzą czarnowłosego.
-Ah...no tak. Jest - westchnął, kończąc wypakowywać produkty.
-To całkiem dziwne, że tak się tym podnieciłeś, żeby gotować spaghetti, nie? - chłopak zaśmiał się cicho, wstając od stołu i podchodząc do czarnowłosego.
-Nie podnieciłem się tosterem, idioto - prychnął wyniośle, zgarniając z blatu paczkę chipsów i udając się w stronę salonu.
Naruto od razu pobiegł za nim.
-Więc czym?
-Niczym - uciął, siadając po turecku na kanapie.
Uzumaki burknął coś obrażony pod nosem, po czym zasiadł obok Sasuke, zabierając od niego paczkę paprykowych chipsów i ją otwierając.
-Oglądamy jakiś film? - burknął, wsadzając rękę do paczki z mało pożywnym jedzeniem.
-Horror?? - mruknął czarnowłosy, wyrywając chłopakowi paczkę z rąk.
-Przecież wiesz, że nienawidzę takich filmów! - żachnął się, chwytając w dłonie pilota, który wcześniej leżał na szklanym stoliku.
-Oh, naprawdę? Musiało mi umknąć. - sarknął, wyciągając rękę po pilota. -Oddawaj – zażądał.
-Ani mi się śni. Dzisiaj ja wybieram, Sasuke!- krzyknął, odpychając rękę czarnowłosego.
Uchiha uniósł brew do góry, po czym westchnął pod nosem i rzucił się na chłopaka.
Blondyn pisnął cicho, trzymając pilota tak, jakby to było jego najcenniejsze dziecko.
-Zostaw mnie, draniu! Dzisiaj ja wybieram! - wrzasnął, wierzgając nogami na wszystkie możliwie strony. - Z-zostaw! - kolejny raz ponowił swój krzyk, gdy poczuł pod swoją koszulką zimne i długie palce Uchihy, który uśmiechał się wrednie.
-Naru... – szepnął, przejeżdżając ręką wzdłuż jego rozgrzanego torsu. -...teraz ja wybieram. - dokończył, wyrywając urządzenie z rąk oniemiałego Uzumakiego.
-Świnia - skwitował obrażony, podnosząc się do siadu.
Sasuke uśmiechnął się z czystą satysfakcją i włączył telewizor, zaczynając zmieniać programy w ekspresowym tempie.
-Ten?
-Nie ten.
-A ten?
-Nie ten.
Na czole Uchihy wystąpiła mała żyła, która niebezpiecznie zapulsowała, a on sam warknął cicho, odrzucając pilota gdzieś w kąt kanapy.
-To nie! Wybieraj sobie sam. Oglądaj sobie sam. I śpij sobie sam - warknął, wyrzucając ręce ku górze.
-I dobrze! - prychnął, zgarniając urządzenie i ponownie zaczynając przeskakiwać po programach.
Sasuke cały czas prychał zawzięcie pod nosem, a Naruto miał wszystko gdzieś i położył się na kanapie, wywalając nogi na stolik i zajadając się chipsami.
-Mówiłeś, że nie chcesz oglądać filmów akcji - burknął Sasuke, wlepiając oczy w telewizor, gdzie leciał jego ulubiony film.
-Bo nie chcę, ale ty chcesz, więc przestań marudzić i oglądaj - westchnął, klepiąc mały skrawek wolnego miejsca koło siebie.
Uchiha uniósł brew do góry, a Naruto westchnął cicho, odsuwając się kawałek.
-Tak lepiej - zaśmiał się cicho, siadając koło blondyna.
Film oglądali w zupełnej ciszy, bo Sasuke nienawidził, gdy ktoś mu przerywał. Nienawidził, gdy Naruto zaczynał mielić swoim ozorem, a on nie mógł wywnioskować nic słusznego z tego oglądania, chociaż oglądał ten film już tysiące razy.
Zwykły film, gdzie na każdym kroku się zabijają i jest krew. Dużo krwi i latających flaków. Naruto nienawidził takich filmów...Wróć, on po prostu nienawidził tego filmu. Oglądali go za każdym razem, gdy leciał. Uzumaki nie miał nic do gadania w sprawie wybierania, więc był skazany na Uchihę. Blondyn zazwyczaj wybierał jakieś erotyczne, po których mogą uprawiać seks, czego Sasuke miał już dość. Więc skończyło się tak, iż Uzumaki nie ma prawa wybierać żadnego filmu do odwołania i jest skazany na Sasuke.
-Długo jeszcze? - westchnął Naruto,przeciągając się niczym rasowy kot.
Sasuke spiorunował go wzrokiem, od razu dając głośniej telewizor.
-Świnia - skwitował, splatając obrażony ręce na klatce piersiowej.
-Cicho siedź.
-Ale to jest nudne! - krzyknął, opadając głową na ramię czarnowłosego. - Cholernie nudne, Sasuke!
-To nie oglądaj i tyle - burknął, jeszcze bardziej pogłaśniając to cholerne ustrojstwo, które i tak było już wystarczająco głośne.
Ale nie, Pan Uchiha musi daj jeszcze głośniej, żeby wszyscy na ulicy usłyszeli, że ogląda swój ulubiony film.
-A co mam innego robić? Jest dopiero 22, więc nie pójdę spać. Jak widzisz, jestem skazany na ciebie i ten cholernie nudny film - mruknął cicho, przenosząc wzrok na skupioną twarz czarnookiego, ale szybko mu się to znudziło, więc ponownie wlepił beznamiętne spojrzenie w telewizor.
-Nie dotykaj mnie! Zostaw! - krzyknęła zapłakana kobieta z telewizora, uderzając zombiego kawałkiem jakiejś belki.
Naruto natomiast krzyknął w duchu, a w rzeczywistości jęknął przeciągle, zasłaniając ręką rozchylone usta.
-Koniec? - wymamrotał, zabierając dłoń z otworu gębowego.
-Nie.
-A kiedy?
-Zamknij się! - warknął, wymachując ręką w powietrzu, co przyczyniło się do tego, że Naruto oberwał nią w samiutki nos.
-Cholera! Jesteś jakiś poparany?! - warknął, zrywając się na proste nogi.
De facto nie leciała mu krew z nosa, ale ten cholernie bolał i cały pulsował, więc nic dziwnego, że Naruto aż zaszkliły się oczy.
-Przecież to niechcący! - fuknął, wstając.-Pokaż to... - Sasuke przybliżył się do chłopaka, zabierając mu rękę z twarzy.
Nos nie wyglądał aż tak źle. Był jedynie odrobinę siny i tyle. Żadnej krwi czy latających kości. -Nic tam nie masz. Nie jest nawet złamany.
-I co! Uderzyłeś mnie! - prychnął. -To bolało, Sasuke! A to wszystko przez ten zasrany film! - czarnowłosy uniósł do góry rękę i już otwierał usta, aby przerwać chłopakowi, ale ten go powstrzymał dalej gadając jak najęty. -To się leczy, Sasuke! To jest uzależnienie! Ty jesteś chory! Chory, rozumiesz? - krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze. -A ja nawet wiem jak..
Sasuke uniósł jedną brew do góry, krzyżując ręce na klatce piersiowej, która unosiła się niespokojnie.
-No dawaj. - westchnął w końcu.
-Seks.
-Seks?
-Tak, Sasuke, seks. Nie słyszałeś nigdy? Kiedy dwójka ludzi się kocha, albo i nie, to się kochają aż do samiutkiego rana. Ich ciała łączą się w jedno...
-Doskonale wiem co to znaczy. - warknął, uderzając chłopaka ręką w głowę.
-Więc jak będzie? - Naruto uniósł jedną brew do góry, przybliżając się bardziej do chłopaka.
-Myślisz, że dam ci przejąc inicjatywę? - prychnął, splatając ręce na klatce piersiowej i czujnie patrząc na chłopaka. -Nie ma mowy.
-Sasuke no! Daj mi być chociaż być raz na górze! - fuknął.
Uchiha uśmiechnął się złośliwie, kręcąc głową na wszystkie możliwe strony.
-Dlaczego to ty masz włazić we mnie? Też chciałbym czasami! Co to w ogóle za zasada? Od czego to się wywodzi? Niby dlaczego?! Nie ma tak... - i pewnie mógłby jeszcze wiele słów wypowiedzieć, jednakże Sasuke uciszył go subtelnym pocałunkiem.
-Bo jestem Uchiha. - szepnął, popychając chłopaka w stronę kanapy, na którą chwile potem opadł razem z nim.
-I co z tego? Nie! Nie ma seksu! - krzyknął, odpychając chłopaka na wyciągnięcie ręki.
Sasuke jednakże się tym w ogóle nie przejął i ponownie zaczął napastować Uzumakiego na wszystkie możliwe sposoby. Jego ręce zwinie wchodziły pod jego koszulkę, delikatnie szczypiąc opalony i umięśniony brzuch blondyna. -Sasuke, film ci leci! - krzyknął żałośnie, zatrzymując twarz czarnowłosego swoją dłonią, po czym odepchnął go w tył. -Widzisz? - wskazał ruchem głowy na telewizor, gdzie ta sama blondynka, która wcześniej uderzyła belką umarłego została właśnie zjadania. Jej wnętrzności latały na wszystkie możliwe strony, ciesząc oczy pozostałych bezmózgich świrów.
-Zaraz się ze rzygam - burknął blondyn, zasłaniając usta dłonią.
-A mogliśmy spędzić ten wieczór inaczej - prychnął Sasuke, wygodnie siadając obok blondyna. -Naruto? Mogę coś powiedzieć? - szepnął, uśmiechając się podejrzliwie.
Uzumaki jęknął cicho. On już doskonale znał tą minę.
-Jeśli to coś zboczonego, to sobie odpuść.
-To już nic.
Naruto pokręcił z rozbawiony głową, po czym położył głowę na ramieniu chłopaka.
-Sasuke? Zrobiłeś dużo tego spaghetti, nie? - mruknął, przenosząc wzrok na czarnowłosego.
Uchiha poruszył się niespokojnie, po czym oderwał wzrok od telewizora, ażeby przenieść go na niebieskookiego.
-No, zrobiłem - kiwnął głową potwierdzająco, a chwilę potem uniósł jedną brew do góry. -A co?
Naruto nabrał powietrze w płuca, aby chwilę potem wszystko wypuścić z cichym świstem.
-Bo wiesz...
-Do sedna, Naruto.
-Wiesz, że na klatce jest parę osób, które nie mają co jeść, nie? - westchnął, podnosząc się do siadu. -Możemy im trochę tego zanieść? Toster możemy oblać innym razem, nie?
-Przecież nie zrobiłem tego, aby oblać toster, idioto! - warknął.
-A po co? Nie ma żadnej ważnej okazji, nie? Pamiętałbym - prychnął, zakładając ręce na klatce piersiowej.
Na czole Sasuke zapulsowała żyła, a szczęka zacisnęła się tak, jak zawsze to miała w zwyczaju, gdy się denerwował. Oczy znowu przybrały wyraz zimnego dupka, który mógłby nawet zabić.
Ot, dawny Sasuke znowu się pojawił.
-No, masz rację! - krzyknął, z impetem wstając z kanapy. -Nie ma żadnego święta, ba, tylko toster oblewamy! No, masz całkowitą rację. - z każdym zdaniem jego szczęka zaciskała się jeszcze bardziej, a jego ciało weszło w stan trzęsącej się galaretki.
-Uważaj, bo się jeszcze oplujesz - mruknął obrażony. -Dobra, nie chcesz, to nie idź. Sam im to zaniosę i mam to gdzieś, że to ty gotowałeś, a nie ja. - prychnął wyniośle pod nosem, po czym wyminął chłopaka i skierował się w stronę kuchni. -Zasrany dupek - mruknął do siebie, wchodząc do pomieszczenia.
Naruto podszedł do szafki, po czym wyciągnął 2 miski i nasypał tam makaronu. -Na zimno też chyba będzie dobre. - westchnął, nalewając sosu do misek.
-Zostaw to - rzekł Sasuke, który stał oparty o framugę drzwi kuchennych. -Ja to zaniosę, dobra?
Naruto momentalnie oderwał wzrok od misek i przeniósł go na swojego chłopaka, uśmiechając się delikatnie.
-Możesz?
-No raczej. Zresztą, lepiej, żebym to ja zaniósł, bo ty pewnie się wywrócisz po drodze i tyle będzie z tego - westchnął, podchodząc do chłopaka. -Myślisz, że dalej tam siedzą? Przecież zaraz będzie 24, nie?
-Siedzą, jestem pewny. A teraz idź, a ja ogarnę w salonie, dobra?
Sasuke kiwnął głową, po czym zgarnął naczynia i skierował się w stronę przedpokoju.
Chwilę potem rozległ się trzask drzwi, a Naruto jak oparzony zaczął wyciągać z szafki róże słodycze, które Sasuke jako tako tolerował. Wyjął wino, lampki i zgarnął to wszystko do salonu. Alkohol nalał do lampek, a chipsy i ciastka poustawiał ładnie na stole.
-Idealnie - mruknął, klaszcząc w dłonie.
Jego wzrok powiódł po całych pokoju, a zatrzymał się na małym zegarku, który stał na telewizorze. -Jeszcze chwilka. - westchnął, zaczynając chodzić niespokojnie po pokoju.
Po niedługim czasie, gdy zdenerwowanie Naruto osiągnęło najwyższe stadium, usłyszał cichy trzask zamykanych drzwi i jak oparzony pobiegł do miejsca ów dźwięku.
-I co? Byli? Zaniosłeś? - krzyknął, zagradzając Sasuke dalszą drogę.
-Tak, byli. Podziękowali i jedzą - mruknął, próbując wyminąć blondyna, jednakże na nic jego starania, bo Naruto zaparł się i stał jak kołek na środku przedpokoju, zagradzając czarnowłosemu drogę. -Naruto? - westchnął w końcu, przejeżdżając ręką po twarzy. -Mógłbyś się łaskawie przesunąć?
-Nie.
-Nie?
-Nie.
Sasuke uniósł brew do góry, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Posiedźmy tutaj! Ładny ten przedpokój, nie? - zauważył słusznie, rozglądając się uważnie po całym pomieszczeniu. -Ma fajny kolor, prawda?
-Co zrobiłeś? - odezwał się po pewnym czasie Sasuke, mrużąc delikatnie oczy.
-Ja? Nic przecież!
-Zbiłeś coś?
-Coś ty!
-Więc co? Zepsułeś telewizor?
-Nie - pokręcił rozbawiony głową, zerkając kątem oka na zegarek, który wisiał na bordowej ścianie.
-Więc?
-Więc wszystkiego najlepszego, Sasuke - mruknął, nachylając się tuż nad chłopakiem, aby złożyć delikatnie pocałunek, który chwilę potem pogłębił.
-Pamiętałeś? - szepnął cicho, odrywając się od chłopaka.
-Oczywiście! Nie mam sklerozy - zaśmiał się, łapiąc chłopaka za rękę i ciągnąc w stronę pokoju. -Myślałem, żeby zrobić jakąś imprezę, czy coś, ale mam lepszy pomysł.
-Seks? - westchnął, zatrzymując się tuż przy kanapie.
-Bingo! Jako nagrodę możesz zobaczyć mnie nago!
-A nie masz czegoś lepszego?
-Nie chcesz? To nie - prychnął obrażony, siadając na kanapie.
Sasuke zaśmiał się cicho, nachylając się nad chłopakiem.
-Seks też dobry - szepnął, popychając blondyna tak, aby ten położył się na kanapie, po czym usiadł na nim okrakiem. -Ale nie myśl, że będziesz na górze. - Uchiha złożył na ustach Naruto namiętny pocałunek, a ręce gładko wsunął pod jego koszulkę.
Jego dłonie delikatnie muskały umięśniony brzuch chłopaka, a język zwinie pieścił jego podniebienie.
Trzeba przyznać, że Sasuke umiał się całować. Nawet cholernie dobrze.
-Chodzisz na siłownie? - mruknął, przesuwając dłoni wzdłuż torsu chłopaka.
-No. Nie mogę być gorszy od ciebie - odparł blondyn.
-I tak jesteś - zaśmiał się, ściągając zwinie z blondyna ciemną koszulkę, która wylądowała gdzieś w kącie pokoju. -Jeśli nie będzie ci się podobać, to mów.
-Sasuke, dobrze się czujesz? Już nieraz to robiliśmy, głąbie. Wsadzaj już, a nie. - zniecierpliwił się, muskając delikatnie usta kochanka.
-Ale dawno... Może już nie być tak samo. Może cię zaboleć - westchnął, przenosząc się z pocałunkami na rozgrzany brzuch blondyna.
Naruto zadrżał, gdy poczuł jak zwinny język czarnowłosego powoli, nigdzie się nie śpiesząc zatacza kółka wokół jego sutków.
-Ahhh! - jęknął, wplatając palce we włosy Uchihy. -Jest dobrze!
Sasuke uśmiechnął się pod nosem, dalej wykonując swoją rolę. Wolną ręką zaczął rozpinać spodnie blondyna i zsuwać je, po czym zrzucił je na dół. Gdy Naruto pozostał już jedynie w bokserkach oblizał lubieżnie wargi, po czym ściągnął z siebie bordową koszulkę.
Niebieskooki uśmiechnął się na sam widok brzucha ukochanego, podpierając się na jeden ręce.
-Ściągaj spodnie - zażądał, czujnie patrząc w oczy chłopaka. -Nie chcę być jednym, który będzie teraz nagi. Razem albo wcale.
-Jesteś niemożliwy - skwitował, zsuwając z siebie spokojnie spodnie.
Naruto zaśmiał się cicho, po czym skupił swój wzrok na torsie chłopaka, a raczej na dróżce miłości, która znikała tuż pod jego bokserkami .
Uchiha pokręcił głową i ponownie złożył na jego ustach czuły pocałunek, a po chwili ścisnął delikatnie męskość chłopaka, która domagała się o wiele większego zainteresowania. Blondyn poruszył się niespokojnie, a Uchiha w końcu zsunął z niego bokserki i gdzieś je odrzucił, po czym pochylił się nad męskością blondyna i powoli zaczął poruszać głową w górę i w dół, a Naruto zaczął sapać i wić się pod jego dotykiem.
-Sasuke.. - sapnął, wypychając biodra do przodu. -Jednak nie wyszedłeś z prawy.
Sasuke ssał mocno, a Naruto ledwo mógł się opanować, żeby nie wrzeszczeć z rozkoszy jaką właśnie przeżywał. Zapewne, gdyby to zrobił, to zaraz by się zleciały sąsiadki i waliły w ich drzwi, nie dając nawet dokończyć. Gorące usta Sasuke zwinie poruszyły się wzdłuż członu chłopaka, a język pieścił jego główkę, dodając Naruto takiej przyjemności, że wręcz wytrzymać nie mógł. Po czole Uchihy spłynęło kilka kropelek potu, a on sam przyśpieszył swoje ruchy.
-Aaaaach! - wykrzyknął w końcu, dochodząc w usta czarnowłosego, który grzecznie wszystko połknął.
-Było dobrze? - mruknął, patrząc na niego spod przymrużonych powiek.
-Było genialnie - kiwnął głową, uśmiechając się szeroko.
Sasuke nagle przybrał surowy wyraz twarzy, uważnie patrząc w oczy blondyna.
-Jeśli będzie boleć, to mów - mruknął, ponownie przenosząc wzrok na męskość chłopaka.
-Robiliśmy to już nieraz. No dawaj - westchnął, wypinając zachęcająco biodra ku górze.
Sasuke kiwnął powoli głowy i pocałował wewnętrzną stronę ud chłopaka, po czym złapał go za kostki i zarzucił sobie jego nogi na ramiona. Naruto oddychał już dużo szybciej, tak samo jak Sasuke. Ich oddechy zlewały się w jedno, a serca biły nienaturalnie szybko.
-Tylko się nie spinaj, głąbie - mruknął, napierając delikatnie na jego wejście. Gdy poczuł, że chłopak jest rozluźniony powoli w niego wszedł, unosząc jego biodra trochę wyżej.
Na początku zaczął się spokojnie poruszać, ale słysząc ciche jęki Naruto nie mógł więcej wytrzymać, bo przecież on również był cholernie podniecony, więc zaczął to robić o wiele szybciej. Jęki Naruto cały czas nie ustawały, a w dodatku zaczęły się mieszać z cichym posapywaniem Uchihy, który już kompletnie nad sobą nie umiał zapanować. Jego ruchy nie były spokojne czy delikatne były cholernie szybkie i dopracowane. Strach przed tym, że Naruto może to zaboleć już minął dzięki jego wrzaskom.
-Sasuke... - szepnął cicho, zaciskając paznokcie na plecach chłopaka. -...szybciej! - krzyknął, jeszcze bardziej się wyprężając.
Czarnowłosy natychmiastowo spełnił życzenie blondyna i teraz poruszał się już naprawdę szybko. A żeby było lepiej, to w końcu natrafił na punkt G u Naruto, który teraz darł się już wniebogłosy najwidoczniej nie przejmując się sąsiadkami.
-Tam, Sasuke! T-Tam...O Boże...Sasuke!
Naruto znowu doszedł, wyginając się mocno, a Sasuke objął go delikatnie, nadal się w nim poruszając. Po chwili on również uzyskał spełnienie, wyginając ciało w łuk.
Blondyn zaśmiał się głośno, ocierając spocone czoło, po czym ucałował delikatnie nos chłopaka.
-Seks był dobry - skwitował Sasuke, wychodząc z Naruto i opadając zmęczony na jego rozgrzane ciało.
-Nie schlebiaj sobie - zaśmiał się cicho, wplątując rękę w czarne włosy chłopaka.
Nie ma żadnych świąt, nie ma wigilii. Już po wszystkim.
Święta się skończyły, a razem z nimi jedzenie, które niedawno zajmowało całą lodówkę. Więc chcąc nie chcąc trzeba w końcu udać się do spożywczego i zrobić drobne zakupy.
Stąpał dumnie, oczywiście, o ile można nazwać tak chowanie głowy do kurtki, a drugą ręką łapiąc szalik.
Tak, całkiem dumnie.
Kiedy Uzumaki zdecydował się w końcu ruszyć dupę z domu i wyjść po zakupy było całkiem jasno, ba, było super jasno. Jednakże teraz niebo było już całkowicie ciemne i jedynie uliczne latarnie czuwały nad przechodniami, dodając odrobinę marnego światła.
Delikatne promienie latarni, które były już na definitywnym wykończeniu, oświetlały twarz blondyna, a on sam posapywał cicho, zmagając się z cholernym mrozem.
Jako że nie chciało mu się zabrać rękawiczek, to teraz ręce mu wręcz odpadają.
W końcu, po niekrótkich zmaganiach i porywach wichru, doszedł do domu, a raczej do klatki schodowej. Zapewne, gdyby nie miał na karku jedynie 25 lat, to mógłby narzekać na to, że mieszka na 5 piętrze.
Płaci niewiele, więc nie ma nawet co liczyć na takie coś jak powszechnie znaną windę, która mieściła się teraz w co drugim budynku.
Co drugim budynku, ale na osiedlach dla bogatych, gdzie Uzumaki niestety nie mieszkał, więc musiał się zadowolić tym, co ma. Przynajmniej nie śmierdzi tu pleśnią i klatka jest nawet ładnie zrobiona, nie licząc paru szczurów, które po niej wesoło hasają i przyprawiają osoby starsze o niemałe wrzaski, dające się słyszeć na samej górze.
Najgorszą wadą tego budynku jest to, że jest to najbliższa i najbardziej normalna kamienica od strony wiosek, gdzie mieszkają osoby biedne tudzież pijaki, więc wszyscy bezdomni, którzy nie wpadli w pijacki rarytas, zalegają tą klatkę.
Widok skąpo ubranej pani, starszego pana leżącego po boku schodów czy pani w podeszłym wieku pocierających zawzięcie ręce i zajadając się tym, co udało się jej upolować, nawet go nie zdziwił.
-Chłopcze, mógłbyś poratować papierosem? - wychrypiał jeden z siwowłosych panów uwalonych niedaleko piwnicy, w której z całą pewnością szczury zrobiły sobie małą ucztę z ukradzionego chleba, podpieprzonego starszej pani, która zmęczona i przemarznięta położyła się spać.
-Nie palę, proszę pana. Przykro mi - odparł, po czym czmychnął szybko po schodach na górę, a raczej na drugie piętro, gdzie już nikogo nie było. Jedynie dolne partie klatki były tak oblegane, bo jakby nie patrząc jest tam najcieplej mimo że to początek korytarza i powinno być tam najzimniej.
Nie ma co, rarytas w najwyższej postaci.
Drugie piętro było wolne od wszystkich nieproszonych osób i jedynie sąsiadka gawędziła, a raczej skrzeczała do drugiej pani w podeszłym wieku. Naruto skinął na nie kulturalnie głową i poszedł dalej, wolną ręką ocierając czoło, z którego zleciało kilka kropelek potu.
De facto było zimno, ale chłopak zdążył się już napocić taszcząc po schodach siatki z zakupami. Koszulka przykleiła mu się do pleców, tym samym tworząc drugą skórę, co jednak nie było przyjemnym uczuciem.
-Cholera jasna - sapnął cicho, przystając na chwilę. Położył siatki na, o dziwo, czystej podłodze i przeczesał dłonią rozbrykane kosmyki włosów, które zostały doprowadzone do takiego stanu przez zefir panujący na dworze.
Po niedługim odpoczynku ponownie ruszył w drogę, a raczej na kolejne pietra, gdzie było tak zimno, że Alaska przy nich wymięka i błaga o przebaczenie. Nie było już żadnych staruszek czy czegoś podobnego, więc dotarcie na górę zajęło mu już jedynie chwilę.
Naruto położył siatki na ziemi, po czym wyjął z kieszeni klucze, otworzył drzwi i wszedł do środka, przy okazji zgarniając z ziemi zakupy.
-Sasuke! Jesteś? - krzyknął, ściągając niechlujnie buty z nóg i rzucając je gdzieś w kąt przedpokoju, a z płaszczem i szalikiem zrobił to samo, odwieszając na drewniany wieszak.
-W kuchni! - odkrzyknął, a Naruto posłusznie udał się w stronę małego pomieszczenia, które mieściło się zaraz na końcu korytarza i w lewo.
-Co tak ładnie pachnie? - mruknął, kładąc zakupy na stole, który stał tuż przy wejściu.
-Na pewno nie ty - odparł, wyciągając drewnianą łyżkę z ust. - Ale serio. Pachniesz wiatrem, Naru.
-Watrem?! - krzyknął oburzony. -To ja zapierdzielam po zakupy w taki mróz, a ty jeszcze mi śmiesz takie coś mówić? Wstydziłbyś się.
-Kazałeś mi gotować, to gotuję, nie? - prychnął, odkładając łyżkę na bok i wyłączając spaghetti, które się gotowało.
-Spaghetti? O tej godzinie? - Naruto usiadł na krześle barowym, cały czas czujnie obserwując swojego chłopaka.
-To na jutro przecież... - prychnął, biorąc do ręki siatkę, w której mieściły się produkty i zaczynając ją wypakowywać. -...Nie pamiętasz?
-Pamiętam przecież! - żachnął się, biorąc do rąk gazetkę sklepową.
Sasuke momentalnie zaprzestał wyciągać zakupy i poświęcił stu procentową uwagę Naruto.
-Jutro jest przecena na ten toster, nie? - oderwał wzrok od makulatury, ażeby potrząsnąć nią przed twarzą czarnowłosego.
-Ah...no tak. Jest - westchnął, kończąc wypakowywać produkty.
-To całkiem dziwne, że tak się tym podnieciłeś, żeby gotować spaghetti, nie? - chłopak zaśmiał się cicho, wstając od stołu i podchodząc do czarnowłosego.
-Nie podnieciłem się tosterem, idioto - prychnął wyniośle, zgarniając z blatu paczkę chipsów i udając się w stronę salonu.
Naruto od razu pobiegł za nim.
-Więc czym?
-Niczym - uciął, siadając po turecku na kanapie.
Uzumaki burknął coś obrażony pod nosem, po czym zasiadł obok Sasuke, zabierając od niego paczkę paprykowych chipsów i ją otwierając.
-Oglądamy jakiś film? - burknął, wsadzając rękę do paczki z mało pożywnym jedzeniem.
-Horror?? - mruknął czarnowłosy, wyrywając chłopakowi paczkę z rąk.
-Przecież wiesz, że nienawidzę takich filmów! - żachnął się, chwytając w dłonie pilota, który wcześniej leżał na szklanym stoliku.
-Oh, naprawdę? Musiało mi umknąć. - sarknął, wyciągając rękę po pilota. -Oddawaj – zażądał.
-Ani mi się śni. Dzisiaj ja wybieram, Sasuke!- krzyknął, odpychając rękę czarnowłosego.
Uchiha uniósł brew do góry, po czym westchnął pod nosem i rzucił się na chłopaka.
Blondyn pisnął cicho, trzymając pilota tak, jakby to było jego najcenniejsze dziecko.
-Zostaw mnie, draniu! Dzisiaj ja wybieram! - wrzasnął, wierzgając nogami na wszystkie możliwie strony. - Z-zostaw! - kolejny raz ponowił swój krzyk, gdy poczuł pod swoją koszulką zimne i długie palce Uchihy, który uśmiechał się wrednie.
-Naru... – szepnął, przejeżdżając ręką wzdłuż jego rozgrzanego torsu. -...teraz ja wybieram. - dokończył, wyrywając urządzenie z rąk oniemiałego Uzumakiego.
-Świnia - skwitował obrażony, podnosząc się do siadu.
Sasuke uśmiechnął się z czystą satysfakcją i włączył telewizor, zaczynając zmieniać programy w ekspresowym tempie.
-Ten?
-Nie ten.
-A ten?
-Nie ten.
Na czole Uchihy wystąpiła mała żyła, która niebezpiecznie zapulsowała, a on sam warknął cicho, odrzucając pilota gdzieś w kąt kanapy.
-To nie! Wybieraj sobie sam. Oglądaj sobie sam. I śpij sobie sam - warknął, wyrzucając ręce ku górze.
-I dobrze! - prychnął, zgarniając urządzenie i ponownie zaczynając przeskakiwać po programach.
Sasuke cały czas prychał zawzięcie pod nosem, a Naruto miał wszystko gdzieś i położył się na kanapie, wywalając nogi na stolik i zajadając się chipsami.
-Mówiłeś, że nie chcesz oglądać filmów akcji - burknął Sasuke, wlepiając oczy w telewizor, gdzie leciał jego ulubiony film.
-Bo nie chcę, ale ty chcesz, więc przestań marudzić i oglądaj - westchnął, klepiąc mały skrawek wolnego miejsca koło siebie.
Uchiha uniósł brew do góry, a Naruto westchnął cicho, odsuwając się kawałek.
-Tak lepiej - zaśmiał się cicho, siadając koło blondyna.
Film oglądali w zupełnej ciszy, bo Sasuke nienawidził, gdy ktoś mu przerywał. Nienawidził, gdy Naruto zaczynał mielić swoim ozorem, a on nie mógł wywnioskować nic słusznego z tego oglądania, chociaż oglądał ten film już tysiące razy.
Zwykły film, gdzie na każdym kroku się zabijają i jest krew. Dużo krwi i latających flaków. Naruto nienawidził takich filmów...Wróć, on po prostu nienawidził tego filmu. Oglądali go za każdym razem, gdy leciał. Uzumaki nie miał nic do gadania w sprawie wybierania, więc był skazany na Uchihę. Blondyn zazwyczaj wybierał jakieś erotyczne, po których mogą uprawiać seks, czego Sasuke miał już dość. Więc skończyło się tak, iż Uzumaki nie ma prawa wybierać żadnego filmu do odwołania i jest skazany na Sasuke.
-Długo jeszcze? - westchnął Naruto,przeciągając się niczym rasowy kot.
Sasuke spiorunował go wzrokiem, od razu dając głośniej telewizor.
-Świnia - skwitował, splatając obrażony ręce na klatce piersiowej.
-Cicho siedź.
-Ale to jest nudne! - krzyknął, opadając głową na ramię czarnowłosego. - Cholernie nudne, Sasuke!
-To nie oglądaj i tyle - burknął, jeszcze bardziej pogłaśniając to cholerne ustrojstwo, które i tak było już wystarczająco głośne.
Ale nie, Pan Uchiha musi daj jeszcze głośniej, żeby wszyscy na ulicy usłyszeli, że ogląda swój ulubiony film.
-A co mam innego robić? Jest dopiero 22, więc nie pójdę spać. Jak widzisz, jestem skazany na ciebie i ten cholernie nudny film - mruknął cicho, przenosząc wzrok na skupioną twarz czarnookiego, ale szybko mu się to znudziło, więc ponownie wlepił beznamiętne spojrzenie w telewizor.
-Nie dotykaj mnie! Zostaw! - krzyknęła zapłakana kobieta z telewizora, uderzając zombiego kawałkiem jakiejś belki.
Naruto natomiast krzyknął w duchu, a w rzeczywistości jęknął przeciągle, zasłaniając ręką rozchylone usta.
-Koniec? - wymamrotał, zabierając dłoń z otworu gębowego.
-Nie.
-A kiedy?
-Zamknij się! - warknął, wymachując ręką w powietrzu, co przyczyniło się do tego, że Naruto oberwał nią w samiutki nos.
-Cholera! Jesteś jakiś poparany?! - warknął, zrywając się na proste nogi.
De facto nie leciała mu krew z nosa, ale ten cholernie bolał i cały pulsował, więc nic dziwnego, że Naruto aż zaszkliły się oczy.
-Przecież to niechcący! - fuknął, wstając.-Pokaż to... - Sasuke przybliżył się do chłopaka, zabierając mu rękę z twarzy.
Nos nie wyglądał aż tak źle. Był jedynie odrobinę siny i tyle. Żadnej krwi czy latających kości. -Nic tam nie masz. Nie jest nawet złamany.
-I co! Uderzyłeś mnie! - prychnął. -To bolało, Sasuke! A to wszystko przez ten zasrany film! - czarnowłosy uniósł do góry rękę i już otwierał usta, aby przerwać chłopakowi, ale ten go powstrzymał dalej gadając jak najęty. -To się leczy, Sasuke! To jest uzależnienie! Ty jesteś chory! Chory, rozumiesz? - krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze. -A ja nawet wiem jak..
Sasuke uniósł jedną brew do góry, krzyżując ręce na klatce piersiowej, która unosiła się niespokojnie.
-No dawaj. - westchnął w końcu.
-Seks.
-Seks?
-Tak, Sasuke, seks. Nie słyszałeś nigdy? Kiedy dwójka ludzi się kocha, albo i nie, to się kochają aż do samiutkiego rana. Ich ciała łączą się w jedno...
-Doskonale wiem co to znaczy. - warknął, uderzając chłopaka ręką w głowę.
-Więc jak będzie? - Naruto uniósł jedną brew do góry, przybliżając się bardziej do chłopaka.
-Myślisz, że dam ci przejąc inicjatywę? - prychnął, splatając ręce na klatce piersiowej i czujnie patrząc na chłopaka. -Nie ma mowy.
-Sasuke no! Daj mi być chociaż być raz na górze! - fuknął.
Uchiha uśmiechnął się złośliwie, kręcąc głową na wszystkie możliwe strony.
-Dlaczego to ty masz włazić we mnie? Też chciałbym czasami! Co to w ogóle za zasada? Od czego to się wywodzi? Niby dlaczego?! Nie ma tak... - i pewnie mógłby jeszcze wiele słów wypowiedzieć, jednakże Sasuke uciszył go subtelnym pocałunkiem.
-Bo jestem Uchiha. - szepnął, popychając chłopaka w stronę kanapy, na którą chwile potem opadł razem z nim.
-I co z tego? Nie! Nie ma seksu! - krzyknął, odpychając chłopaka na wyciągnięcie ręki.
Sasuke jednakże się tym w ogóle nie przejął i ponownie zaczął napastować Uzumakiego na wszystkie możliwe sposoby. Jego ręce zwinie wchodziły pod jego koszulkę, delikatnie szczypiąc opalony i umięśniony brzuch blondyna. -Sasuke, film ci leci! - krzyknął żałośnie, zatrzymując twarz czarnowłosego swoją dłonią, po czym odepchnął go w tył. -Widzisz? - wskazał ruchem głowy na telewizor, gdzie ta sama blondynka, która wcześniej uderzyła belką umarłego została właśnie zjadania. Jej wnętrzności latały na wszystkie możliwe strony, ciesząc oczy pozostałych bezmózgich świrów.
-Zaraz się ze rzygam - burknął blondyn, zasłaniając usta dłonią.
-A mogliśmy spędzić ten wieczór inaczej - prychnął Sasuke, wygodnie siadając obok blondyna. -Naruto? Mogę coś powiedzieć? - szepnął, uśmiechając się podejrzliwie.
Uzumaki jęknął cicho. On już doskonale znał tą minę.
-Jeśli to coś zboczonego, to sobie odpuść.
-To już nic.
Naruto pokręcił z rozbawiony głową, po czym położył głowę na ramieniu chłopaka.
-Sasuke? Zrobiłeś dużo tego spaghetti, nie? - mruknął, przenosząc wzrok na czarnowłosego.
Uchiha poruszył się niespokojnie, po czym oderwał wzrok od telewizora, ażeby przenieść go na niebieskookiego.
-No, zrobiłem - kiwnął głową potwierdzająco, a chwilę potem uniósł jedną brew do góry. -A co?
Naruto nabrał powietrze w płuca, aby chwilę potem wszystko wypuścić z cichym świstem.
-Bo wiesz...
-Do sedna, Naruto.
-Wiesz, że na klatce jest parę osób, które nie mają co jeść, nie? - westchnął, podnosząc się do siadu. -Możemy im trochę tego zanieść? Toster możemy oblać innym razem, nie?
-Przecież nie zrobiłem tego, aby oblać toster, idioto! - warknął.
-A po co? Nie ma żadnej ważnej okazji, nie? Pamiętałbym - prychnął, zakładając ręce na klatce piersiowej.
Na czole Sasuke zapulsowała żyła, a szczęka zacisnęła się tak, jak zawsze to miała w zwyczaju, gdy się denerwował. Oczy znowu przybrały wyraz zimnego dupka, który mógłby nawet zabić.
Ot, dawny Sasuke znowu się pojawił.
-No, masz rację! - krzyknął, z impetem wstając z kanapy. -Nie ma żadnego święta, ba, tylko toster oblewamy! No, masz całkowitą rację. - z każdym zdaniem jego szczęka zaciskała się jeszcze bardziej, a jego ciało weszło w stan trzęsącej się galaretki.
-Uważaj, bo się jeszcze oplujesz - mruknął obrażony. -Dobra, nie chcesz, to nie idź. Sam im to zaniosę i mam to gdzieś, że to ty gotowałeś, a nie ja. - prychnął wyniośle pod nosem, po czym wyminął chłopaka i skierował się w stronę kuchni. -Zasrany dupek - mruknął do siebie, wchodząc do pomieszczenia.
Naruto podszedł do szafki, po czym wyciągnął 2 miski i nasypał tam makaronu. -Na zimno też chyba będzie dobre. - westchnął, nalewając sosu do misek.
-Zostaw to - rzekł Sasuke, który stał oparty o framugę drzwi kuchennych. -Ja to zaniosę, dobra?
Naruto momentalnie oderwał wzrok od misek i przeniósł go na swojego chłopaka, uśmiechając się delikatnie.
-Możesz?
-No raczej. Zresztą, lepiej, żebym to ja zaniósł, bo ty pewnie się wywrócisz po drodze i tyle będzie z tego - westchnął, podchodząc do chłopaka. -Myślisz, że dalej tam siedzą? Przecież zaraz będzie 24, nie?
-Siedzą, jestem pewny. A teraz idź, a ja ogarnę w salonie, dobra?
Sasuke kiwnął głową, po czym zgarnął naczynia i skierował się w stronę przedpokoju.
Chwilę potem rozległ się trzask drzwi, a Naruto jak oparzony zaczął wyciągać z szafki róże słodycze, które Sasuke jako tako tolerował. Wyjął wino, lampki i zgarnął to wszystko do salonu. Alkohol nalał do lampek, a chipsy i ciastka poustawiał ładnie na stole.
-Idealnie - mruknął, klaszcząc w dłonie.
Jego wzrok powiódł po całych pokoju, a zatrzymał się na małym zegarku, który stał na telewizorze. -Jeszcze chwilka. - westchnął, zaczynając chodzić niespokojnie po pokoju.
Po niedługim czasie, gdy zdenerwowanie Naruto osiągnęło najwyższe stadium, usłyszał cichy trzask zamykanych drzwi i jak oparzony pobiegł do miejsca ów dźwięku.
-I co? Byli? Zaniosłeś? - krzyknął, zagradzając Sasuke dalszą drogę.
-Tak, byli. Podziękowali i jedzą - mruknął, próbując wyminąć blondyna, jednakże na nic jego starania, bo Naruto zaparł się i stał jak kołek na środku przedpokoju, zagradzając czarnowłosemu drogę. -Naruto? - westchnął w końcu, przejeżdżając ręką po twarzy. -Mógłbyś się łaskawie przesunąć?
-Nie.
-Nie?
-Nie.
Sasuke uniósł brew do góry, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Posiedźmy tutaj! Ładny ten przedpokój, nie? - zauważył słusznie, rozglądając się uważnie po całym pomieszczeniu. -Ma fajny kolor, prawda?
-Co zrobiłeś? - odezwał się po pewnym czasie Sasuke, mrużąc delikatnie oczy.
-Ja? Nic przecież!
-Zbiłeś coś?
-Coś ty!
-Więc co? Zepsułeś telewizor?
-Nie - pokręcił rozbawiony głową, zerkając kątem oka na zegarek, który wisiał na bordowej ścianie.
-Więc?
-Więc wszystkiego najlepszego, Sasuke - mruknął, nachylając się tuż nad chłopakiem, aby złożyć delikatnie pocałunek, który chwilę potem pogłębił.
-Pamiętałeś? - szepnął cicho, odrywając się od chłopaka.
-Oczywiście! Nie mam sklerozy - zaśmiał się, łapiąc chłopaka za rękę i ciągnąc w stronę pokoju. -Myślałem, żeby zrobić jakąś imprezę, czy coś, ale mam lepszy pomysł.
-Seks? - westchnął, zatrzymując się tuż przy kanapie.
-Bingo! Jako nagrodę możesz zobaczyć mnie nago!
-A nie masz czegoś lepszego?
-Nie chcesz? To nie - prychnął obrażony, siadając na kanapie.
Sasuke zaśmiał się cicho, nachylając się nad chłopakiem.
-Seks też dobry - szepnął, popychając blondyna tak, aby ten położył się na kanapie, po czym usiadł na nim okrakiem. -Ale nie myśl, że będziesz na górze. - Uchiha złożył na ustach Naruto namiętny pocałunek, a ręce gładko wsunął pod jego koszulkę.
Jego dłonie delikatnie muskały umięśniony brzuch chłopaka, a język zwinie pieścił jego podniebienie.
Trzeba przyznać, że Sasuke umiał się całować. Nawet cholernie dobrze.
-Chodzisz na siłownie? - mruknął, przesuwając dłoni wzdłuż torsu chłopaka.
-No. Nie mogę być gorszy od ciebie - odparł blondyn.
-I tak jesteś - zaśmiał się, ściągając zwinie z blondyna ciemną koszulkę, która wylądowała gdzieś w kącie pokoju. -Jeśli nie będzie ci się podobać, to mów.
-Sasuke, dobrze się czujesz? Już nieraz to robiliśmy, głąbie. Wsadzaj już, a nie. - zniecierpliwił się, muskając delikatnie usta kochanka.
-Ale dawno... Może już nie być tak samo. Może cię zaboleć - westchnął, przenosząc się z pocałunkami na rozgrzany brzuch blondyna.
Naruto zadrżał, gdy poczuł jak zwinny język czarnowłosego powoli, nigdzie się nie śpiesząc zatacza kółka wokół jego sutków.
-Ahhh! - jęknął, wplatając palce we włosy Uchihy. -Jest dobrze!
Sasuke uśmiechnął się pod nosem, dalej wykonując swoją rolę. Wolną ręką zaczął rozpinać spodnie blondyna i zsuwać je, po czym zrzucił je na dół. Gdy Naruto pozostał już jedynie w bokserkach oblizał lubieżnie wargi, po czym ściągnął z siebie bordową koszulkę.
Niebieskooki uśmiechnął się na sam widok brzucha ukochanego, podpierając się na jeden ręce.
-Ściągaj spodnie - zażądał, czujnie patrząc w oczy chłopaka. -Nie chcę być jednym, który będzie teraz nagi. Razem albo wcale.
-Jesteś niemożliwy - skwitował, zsuwając z siebie spokojnie spodnie.
Naruto zaśmiał się cicho, po czym skupił swój wzrok na torsie chłopaka, a raczej na dróżce miłości, która znikała tuż pod jego bokserkami .
Uchiha pokręcił głową i ponownie złożył na jego ustach czuły pocałunek, a po chwili ścisnął delikatnie męskość chłopaka, która domagała się o wiele większego zainteresowania. Blondyn poruszył się niespokojnie, a Uchiha w końcu zsunął z niego bokserki i gdzieś je odrzucił, po czym pochylił się nad męskością blondyna i powoli zaczął poruszać głową w górę i w dół, a Naruto zaczął sapać i wić się pod jego dotykiem.
-Sasuke.. - sapnął, wypychając biodra do przodu. -Jednak nie wyszedłeś z prawy.
Sasuke ssał mocno, a Naruto ledwo mógł się opanować, żeby nie wrzeszczeć z rozkoszy jaką właśnie przeżywał. Zapewne, gdyby to zrobił, to zaraz by się zleciały sąsiadki i waliły w ich drzwi, nie dając nawet dokończyć. Gorące usta Sasuke zwinie poruszyły się wzdłuż członu chłopaka, a język pieścił jego główkę, dodając Naruto takiej przyjemności, że wręcz wytrzymać nie mógł. Po czole Uchihy spłynęło kilka kropelek potu, a on sam przyśpieszył swoje ruchy.
-Aaaaach! - wykrzyknął w końcu, dochodząc w usta czarnowłosego, który grzecznie wszystko połknął.
-Było dobrze? - mruknął, patrząc na niego spod przymrużonych powiek.
-Było genialnie - kiwnął głową, uśmiechając się szeroko.
Sasuke nagle przybrał surowy wyraz twarzy, uważnie patrząc w oczy blondyna.
-Jeśli będzie boleć, to mów - mruknął, ponownie przenosząc wzrok na męskość chłopaka.
-Robiliśmy to już nieraz. No dawaj - westchnął, wypinając zachęcająco biodra ku górze.
Sasuke kiwnął powoli głowy i pocałował wewnętrzną stronę ud chłopaka, po czym złapał go za kostki i zarzucił sobie jego nogi na ramiona. Naruto oddychał już dużo szybciej, tak samo jak Sasuke. Ich oddechy zlewały się w jedno, a serca biły nienaturalnie szybko.
-Tylko się nie spinaj, głąbie - mruknął, napierając delikatnie na jego wejście. Gdy poczuł, że chłopak jest rozluźniony powoli w niego wszedł, unosząc jego biodra trochę wyżej.
Na początku zaczął się spokojnie poruszać, ale słysząc ciche jęki Naruto nie mógł więcej wytrzymać, bo przecież on również był cholernie podniecony, więc zaczął to robić o wiele szybciej. Jęki Naruto cały czas nie ustawały, a w dodatku zaczęły się mieszać z cichym posapywaniem Uchihy, który już kompletnie nad sobą nie umiał zapanować. Jego ruchy nie były spokojne czy delikatne były cholernie szybkie i dopracowane. Strach przed tym, że Naruto może to zaboleć już minął dzięki jego wrzaskom.
-Sasuke... - szepnął cicho, zaciskając paznokcie na plecach chłopaka. -...szybciej! - krzyknął, jeszcze bardziej się wyprężając.
Czarnowłosy natychmiastowo spełnił życzenie blondyna i teraz poruszał się już naprawdę szybko. A żeby było lepiej, to w końcu natrafił na punkt G u Naruto, który teraz darł się już wniebogłosy najwidoczniej nie przejmując się sąsiadkami.
-Tam, Sasuke! T-Tam...O Boże...Sasuke!
Naruto znowu doszedł, wyginając się mocno, a Sasuke objął go delikatnie, nadal się w nim poruszając. Po chwili on również uzyskał spełnienie, wyginając ciało w łuk.
Blondyn zaśmiał się głośno, ocierając spocone czoło, po czym ucałował delikatnie nos chłopaka.
-Seks był dobry - skwitował Sasuke, wychodząc z Naruto i opadając zmęczony na jego rozgrzane ciało.
-Nie schlebiaj sobie - zaśmiał się cicho, wplątując rękę w czarne włosy chłopaka.
Uwaaaaa! *o*
OdpowiedzUsuńWielbie to! *o*
Przynajmniej mi serduszka nie złamało. D:
Było boskie, serio.
Sama chciałabym, żeby mi ktoś w urodziny po północy coś tam przygotował.
Uwielbiam takie akcje. *o*
Powodzenia w dalszym pisaniu.
Weny, Aiko-chan~! <3
Podobało mi się ^-^ Ten tekst "Bo jestem Uchiha" mnie rozwalił xD
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne notki. Pozdrawiam. ~Chii
WIELBIĘ TO ♥♥♥
OdpowiedzUsuńTo jest fenomenalne.
Tyle przymiotników, świetnych opisów uczuć, awww~~~
Jest wspaniale.
I ta zmyłka. Z drobnej ,,kłótni małżeńskiej'', do takich czynów xD
Tak idealnie to opisałaś.... Wszystko sobie idealnie wyobraziłam.
Umiesz wprowadzić czytelnika w świat ukazany w lekturze. Masz taką tajemniczą moc.
Wyobraziłam sobie czerwoną kanapę i podsłuchującą babcię. Jest moc.
~Szybciej, szybciej!
Wydaj książkę, kupiłabym przed premierą XD
Nie wiem, co oglądałaś przed napisaniem tego rozdziału, jakie yaoi, jakie anime, ale napisz, bo pragnę również to obejrzeć XD Może doda weny.
Tego się nie da opisać słowami. No, jesteś genialna :3
O, zmieniałaś szablon. Ten też jest śliczny. Chociaż art z poprzedniego podobał mi się bardziej. Był jakiś taki... elektryzujący.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz dużo one-shotów, one-shoty zawsze dobre, uwielbiam je czytać. To taka miła odskocznia od rozdziału właściwego, tj. opowiadania dłuższego. W one-shotach możesz krótko przedstawić tak wiele. Za to je uwielbiam. Mają swój urok.
I ten też go ma.
Naprawdę jest uroczy. Zachowanie Naru mnie urzekło. To ze staniem w przedpokoju i udawaniem idioty, bezcenne.
"-Co zrobiłeś? - odezwał się po pewnym czasie Sasuke, mrużąc delikatnie oczy.
-Ja? Nic przecież!
-Zbiłeś coś?
-Coś ty!
-Więc co? Zepsułeś telewizor?
-Nie. - pokręcił rozbawiony głową, zerkając kątem oka na zegarek, który wisiał na bordowej ścianie.
-Więc?"
No zupełnie jak ja, naprawdę. Ah... bardzo mnie to rozbawiło, naprawdę.
A właśnie po przeczytaniu tego shota do głowy przyszła mi jedna rzecz. Ty zawsze piszesz z Saskiem w roli dominującej. Napisz kiedyś z Naruciakiem na górze, nee? To by mogło być naprawdę niezłe. Lubię takie innowacje. Napiszesz? *szczenięce oczka*
"Oblewanie tostera" - wiesz jak mi się to spodobało? Genialne, naprawdę, śmiałam się z tego pięć minut. Nie mogę, naprawdę mnie to rozwaliło. Nawet sama nie wiem czemu xd
Jedna uwaga, zauważyłam literówkę (inne nie rzuciły mi się w oczy).
"a on sam warknął cicho odurzając pilota gdzieś w kąt kanapy."
Nie wiedziałam, że pilota można odurzyć xd Jakimś halucynogenami, ew. chloroformem pewnie, nie? Sasek ma dziwne zainteresowania, nie powiem xd
P. S Będziesz kontynuować Miłość Słodko-Gorzką?
Weny~!
Kobieto, coś ty ze mną zrobiła? Tak, to moje miłe powitanie.
UsuńNie no, muszę ci powiedzieć, że strach przed Twoimi komentarzami nawet mi pomaga, bo staram się pisać najlepiej, jak umiem. To chyba dobrze, nie?
Kiedyś tam mówiłaś, że presja jest dobra, więc mogę Ci przyznać całkowitą rację.
Ogólnie to musiałam zmienić szablon, bo tekst mi się zlewał. Czcionka była okropna. Trudno się czytało. No, takie tam. Przyzwyczaiłam się już do tamtego, ale trzeba czasami jakieś zmiany wprowadzić, nie? O, ciesze się, że Ci się podoba, bo ten shot miał mieć taki śmieszny klimat. To taki rozweselacz. Coś przed sylwestrem takiego. Teraz mam masę takich shotów śmiesznych.
NaruSasu? Wiesz, że to miało być kiedyś NaruSasu? Ale jakoś mi tutaj Naruto nie pasował na seme, więc zmieniłam. Gdzieś tam miałam napisane połówkę shota, gdzie Naruś jest stroną dominująca. A co tam, mogę go wstawić. To będzie coś nowego na moim blogu. XD
Ej, po Sasku można się wszystkiego spodziewać. Phi, odurzanie pilota to u niego normalka! Chociaż bardziej to pasuje do Naruto, ale co tam. U niego też dobrze. A tak serio to już poprawiłam i dziękuję. XD
Tak, będe kończyć. Nawet coś przed świętami dopisywałam do rozdziału. Zamiast zając się Miłością Słodko-Gorzką to napisałam inne opowiadania. Cóż, muszę powiedzieć, że oba są chore psychicznie i stawiają Naruciaka na dziwnej pozycji. Ale będzie ok. ;A;